Zdaniem prezesa NBP Leszka Balcerowicza, umocnienie złotego nie musi być ciągłą tendencją.
Ze wzmocnieniem złotego mamy do czynienia od kilku miesięcy. Rynek walutowy ze swej natury skupia się w dużej mierze na analizie sytuacji krótkookresowej. Ale oceny krótkookresowe mogą się zmienić. Z doświadczenia wiadomo, że żaden trend nie trwa wiecznie – powiedział PAP w piątek Balcerowicz.
Kurs złotego wykazywał w przeszłości duże wahania, a nie zanikały przecież strukturalne problemy finansów publicznych, które były ważnym źródłem tej zmienności. Byłoby więc ryzykowne przyjmować za pewnik, że aprecjacja złotego będzie ciągłą tendencją – dodał.
Złoty umocnił się w ostatnim czasie zarówno do euro jak i dolara. W piątek o 12.00 euro wyceniano na 3,9870 zł, a dolara na 3,0750 zł. W czwartek wicepremier Jerzy Hausner zaapelował do Rady Polityki Pieniężnej o zmianę polityki, gdyż według niego obecna polityka umacnia złotego, co może przyczynić się do osłabienia tempa wzrostu gospodarczego.
Obaw Hausnera nie podzielił minister finansów Mirosław Gronicki, który sądzi, że tempo wzrostu PKB w tym roku może osiągnąć prognozowane 5 procent. Zdaniem ekonomistów, aprecjacja złotego przyczyni się do szybszego spadku inflacji z odnotowanego w grudniu poziomu 4,4 proc., co może skłonić RPP do zmiany nastawienia w polityce pieniężnej na neutralne już w lutym.
Według opublikowanych w piątek badań koniunktury NBP, kurs złotego w I kwartale 2005 roku stał się nieopłacalny dla eksportu w dolarach, a w przypadku euro bliski jest granicy opłacalności. Z opublikowanych badań wynika, że granica opłacalności eksportu obniżyła się do około 4 zł za euro z 4,12 zł odnotowanego w IV kwartale 2004 roku, a dla dolara ten poziom to poniżej 3,3 zł wobec ponad 3,5 zł w IV kwartale 2004 roku.