Przedsiębiorcy nie mogą się już doczekać funduszy strukturalnych dla firm. - Jeżeli prace nad ich uruchomieniem nadal będą się tak ślimaczyć, to nie zdążymy wykorzystać ich w całości - alarmują.
Resort gospodarki - główny odpowiedzialny za unijne fundusze dla firm - zapowiadał, że ruszą one najpóźniej po naszym przystąpieniu do Unii Europejskiej. Tymczasem podstawowy akt prawny, dzięki któremu będzie można uruchomić pieniądze - Narodowy Plan Rozwoju na lata 2004-2006 - wszedł w życie dopiero 8 czerwca. Również dopiero kilka dni temu prezydent podpisał nowelizację ustawy o Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, bez której minister gospodarki nie mógł wydać rozporządzeń wykonawczych zawierających szczegóły wypłat dla przedsiębiorców. Bez tych rozporządzeń PARP nie mogła również ogłosić terminów składania wniosków o unijne dotacje.
Tymczasem gra toczy się o niebagatelną stawkę.
Niebezpieczny poślizg
W ramach Sektorowego Programu
Operacyjnego "Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw" małe i średnie firmy mają
szansę przygarnąć ponad 1,7 mld euro. Z tego 1,25 mld ma wyłożyć Unia
Europejska, resztę dołoży polski rząd. Spora pula z tych pieniędzy będzie mogła
trafić na inwestycje. - Jest zagrożenie, że im bardziej będziemy opóźniać
procedurę uruchomienia funduszy, tym mniej ich wykorzystamy - twierdzi
Renata Kieszek, ekspert Business Centre Club. Jak dowiedzieliśmy się w PARP
terminy przyjmowania wniosków zostaną ogłoszone najwcześniej na przełomie
czerwca i lipca.
Jednak dotacje w ramach funduszy strukturalnych pokryją tylko część, z reguły około 50 procent, danego przedsięwzięcia. Resztę musi wyłożyć przedsiębiorca z własnych lub pożyczonych pieniędzy. I tu pojawia się kolejny kłopot: PARP nie podpisała jeszcze porozumienia z 25 wytypowanymi bankami, dzięki któremu łatwiej byłoby uzyskać firmom kredyt. W powijakach jest również Fundusz Poręczeń Unijnych, który w założeniu miał ułatwić przedsiębiorcom ubieganie się o fundusze strukturalne.
Długa droga do pieniędzy
Polska Konfederacja Pracodawców
Prywatnych w przygotowanym wespół z Instytutem Badań nad Gospodarką Rynkową
raporcie o funduszach unijnych krytykuje również nadmierną biurokrację i
centralizację przy ich podziale. Pieniędzmi zarządzać będzie bowiem cała armia
urzędników. Na samej górze piramidy jest resort gospodarki. Po drodze są jeszcze
tzw. jednostki wdrażające, m.in. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości,
której z kolei podlegają Regionalne Instytucje Finansujące, po jednej w każdym
województwie. Jednak, zdaniem PKPP, te ostanie będą pełnić jedynie rolę
doręczycieli wniosków, a kluczowe decyzję zapadną na szczeblu centralnym.
Eksperci obawiają się, że wydłuży to procedurę przyznawania
dotacji.