Nawet ćwierć miliarda złotych rocznie ma trafiać na popegeerowskie tereny w całej Polsce. Pieniądze będą wydane na budowę infrastruktury oraz kształcenie dzieci i młodzieży. Problem w tym, że inicjatywa posłów jest delikatnie mówią spóźniona i nie ma większych szans na realizację.
W tej sprawie parlamentarzyści wszystkich opcji politycznych są zgodni – mieszkańcom terenów po byłych PGR-ach trzeba pomóc. Pieniądze od 200 do 250 milionów złotych miałyby pochodzić z dochodów Agencji Nieruchomości Rolnych. Ta rządowa Agencja sprzedaje lub dzierżawi grunty po byłych PGR-ach.
Pieniądze miałyby służyć między innymi budowie infrastruktury wiejskiej oraz pomocy socjalnej dla pracowników byłych Państwowych Gospodarstw Rolnych. Na stypendia mogłyby liczyć dzieci i młodzież.
W sejmowej komisji rolnictwa, gdzie narodził się pomysł właściwie trudno znaleźć przeciwnika powołania do życia takiego funduszu pomocy. Posłowie jeżeli w czymś się nie zgadzają to tylko w szczegółach technicznych.
Problem w tym, że mimo tego ponad politycznego porozumienia posłom odpowiedniej ustawy nie uda się uchwalić przed zapowiadanym rozwiązaniem Sejmu. Cała nadzieja w tym, że inicjatywę podejmą parlamentarzyści następnej kadencji.