Producenci wołowiny zacierają ręce. Zainteresowanie ich surowcem zdecydowanie rośnie. Zwiększa się sprzedaż, ceny idą w górę. Krajowi przetwórcy zaczynają już robić zapasy pod świąteczną produkcję, bo jeśli eksport nadal będzie rósł w takim tempie, jak przez ostatnie miesiące, to wołowiny może dla nich zabraknąć, albo będzie bardzo droga.
Wszystko za sprawą pryszczycy i choroby niebieskiego języka u bydła jakie nękają kraje Europy. Unijni przetwórcy wolą mieć pełne magazyny mięsa, niż czekać aż rodzimi hodowcy uporają się z problemami.
Mrożone ćwierci wołowe o wysokiej mięsności to dziś hit eksportowy. Najpopularniejsze mięso w klasie U jest coraz mniej osiągalne, a ceny z dnia na dzień rosną. Może dojść do sytuacji, że krajowi przetwórcy drogie wołowe mięso będą zastępowali taniejącą wieprzowiną.