To już prawie miesiąc odkąd rynkiem wieprzowiny rządzi spadek popytu i brak jakichkolwiek ruchów cen. Mięso odkłada się w mroźniach, a handlowcy załamują ręce, bo znalezienie klientów graniczy z cudem. A powodów takiej sytuacji jest kilka.
Po pierwsze handel skutecznie przystopowało ograniczenie eksportu za wschodnią granicę. Po drugie sezon owocowo – warzywny nie sprzyja codziennemu jedzeniu mięsa. Trzecim i według handlowców – najważniejszym powodem, jest brak współpracy ze strony sprzedających.
Gdyby ceny chociaż trochę spadły, byłaby szansa na spokojne upłynnianie rosnącej wieprzowej góry – komentują maklerzy. Ale zaraz dodają, że na takie ruchy wielu sprzedających nie chce się zdecydować, bo wciąż liczy, że przyjdzie czas na sprzedaż po dzisiejszych cenach, więc nie ma się co spieszyć z obniżkami.
Podczas, gdy na karkówkę i schab nie ma chętnych, zainteresowaniem nabywców cieszą się elementy typowo produkcyjne. Handel skórkami, nogami czy tłuszczami jest na niezłym poziomie, nawet przy wysokich cenach. Klienci giełd chętnie kupują też mięsa drobne, ale nie za wszelką cenę.