Fala protestów przeciwko rosnącym cenom paliw rozszerza się. A notowaniom ropy daleko do stabilności. Póki co, zmieniają się jak w kalejdoskopie. Baryłka raz kosztuje 122 dolary, raz prawie 140. Koncerny paliwowe nie mogą pozwolić sobie na straty, więc systematycznie podnoszą hurtowe ceny paliw, a w ślad za nimi idą notowania na stacjach.