Od ubiegłego tygodnia rynek paliwowy oddychał nieco lżej. Ropa, choć z oporami, to jednak z dnia na dzień, taniała. O wszystkim zdecydowały dwa czynniki.
Po pierwsze zdecydowanie osłabł popyt. A rolnicy, rybacy i kierowcy wzmogli protesty i bojkotowali stacje benzynowe. Po drugie znacznie wzrosły zapasy surowej ropy i produktów gotowych w Stanach Zjednoczonych.
Tak było do wczoraj, kiedy w największej rafinerii w Kuwejcie doszło do poważnej eksplozji. Wybuch wstrzymał wydobycie i w najbliższym czasie rynek ropy będzie uboższy o prawie 300 tysięcy baryłek dziennie. Kuwejt jest siódmym na świecie największym eksporterem ropy.
Na reakcję rynku paliwowego nie trzeba było długo czekać - cena ropy na giełdach ruszyła w górę. To na razie niewielkie wzrosty, ale ponad granicą 123 dolarów za baryłkę.