Zbulwersowani opolscy rolnicy pytają, kto zarabia na polskich nawozach. Okazuje się bowiem, że nawozy wieloskładnikowe naszej produkcji są w Niemczech tańsze nawet o tysiąc złotych.W ubiegłym roku za tonę nawozów potasowych czy fosforowych rolnicy płacili maksymalnie 1400 złotych. Teraz cena w punktach sprzedaży przekracza trzy tysiące złotych za tonę.
Krzysztof Kosut – dyr. firmy Agroplon w Głuszynie: nawozy są bardzo drogie i rolnicy ograniczają się od zakupów. Marcin Wołczański – sprzedawca nawozów firma Agroplon w Głuszynie: ceny są tak wygórowane, że nie ma zapytań w tych cenach.
Zarząd Związku Śląskich Rolników zadecydował, że najlepszą formą zmuszenia firm produkujących nawozy do obniżenia ceny będzie nie kupowanie drogich nawozów przez rok. Tymczasem firmy sprzedające ten towar dostały oferty z Niemiec z nawozami polskiej produkcji tańszymi o jedną trzecią.
Józef Walas – rolnik z powiatu namysłowskiego: u nas kosztuje mocznik 1550 złotych. Jest oferta. Natomiast mocznik zagraniczny tej samej produkcji jest po 1100 złotych.
Marcin Wołczański – sprzedawca nawozów firma Agroplon w Głuszynie: przywożą oferty. To są nawozy w granicach, gdzie u nas są po 3 tysiące, to po 2 tysiące jest z przywozem z Niemiec do Polski.
Przedstawiciele producentów nawozów nie zgadzają się z takimi opiniami, twierdząc, że wysoka cena jest wynikiem wzrostu kosztów produkcji.
Adam Grześkowiak – Zakłady Chemiczne Police SA: jest to kwestia cen energii, soli potasowej, czyli kosztowała 250 – 300 euro, teraz jest to 500 euro. Tak samo fosforyty, które zdrożały ok. krotnie.
Rolnicy są zbulwersowani.
Józef Walas – rolnik z powiatu namysłowskiego: moim zdaniem jest to rozbój czy coś takiego. Polski rolnik u nas dotuje niemieckiego rolnika. Coś tu jest nie tak z tymi nawozami.
Marcin Wołczański – sprzedawca nawozów firma Agroplon w Głuszynie: u nas w Namysłowie jest polidap 3 tysiące złotych, a rolnik, który się wypowiada, może kupić produkt tego samego producenta po 2 tysiące złotych. To jest proszę pana niedopuszczalne, żeby była różnica 1 tysiąca złotych.
Na konta rolników właśnie spływają pieniądze z unijnych dopłat. Pojawiają się więc przypuszczenia, że producenci też chcą w tych kwotach mieć swój udział.
8277771
1