Pierwsze dni lipca na zbożowym rynku przyniosły zdecydowane osłabienie w handlu. Liczbę zawieranych transakcji handlowcy liczą na palcach, a stawki zaczęły spadać. Rynek czeka już na ceny i ziarno z nowych zbiorów. A sezon przedżniwny właśnie się zaczął – w niektórych regionach kraju rolnicy rozpoczęli pierwsze pokosy jęczmienia.
Jakie będą stawki w nowym sezonie trudno na razie prognozować. Eksperci uważają, że pogoda nie wyrządziła bardzo dużych strat w uprawach, więc i zbóż powinno być pod dostatkiem. Kto więc przetrzymywał ziarno z ubiegłorocznych zbiorów, ten w opinii handlowców stracił.
Część młynów i firm paszowych przystąpiła do czyszczenia magazynów i na razie zboża nie kupuje. A większość przetwórców dokonała już niezbędnych zakupów i mogą najwyżej dokupować niewielkie partie towaru. Rolnicy, są więc zmuszeni do opuszczania stawek.
Kukurydzę można kupić poniżej 650 złotych za tonę z dowozem. Z giełdowych tabel zniknęły oferty na pszenicę po 600 złotych, bo takich nikt już nawet nie rozpatruje. Transakcyjne stawki na ziarno konsumpcyjne i paszowa zrównały się – do blisko 530 złotych za tonę.