Chociaż cła jeszcze nie spadły, ale już widać, że rośnie zainteresowanie naszymi jabłkami. Klienci ze wschodu nie mają wyjścia, u nich owoców już brakuje, a najbliżej mogą je kupić u nas. Na Mazowszu stawki już wzrosły. Za najbardziej cenione odmiany takie jak Gala, Golden czy Ligol sadownicy żądają nawet powyżej 2 złotych za kilogram. Najtańsze jak zwykle są Idaredy, kilogram można już kupić po 1 złoty 30 groszy.
Eksporterom pomaga słaby złoty. A towaru jest na tyle mało, że sadownicy nie mają co martwić się o zbyt. Ani teraz ani wiosną. Taniej jest w okolicach Sandomierza, tu wysyłki na Ukrainę nadal niewielkie. A ceny od 1 złotego 10 groszy do maksymalnie 2 złotych. Ale rynek warzyw żyje nie tylko eksportem, ale i importem.
Sprowadzamy te warzywa, dla których u nas jest zdecydowanie za zimno czyli pomidory, ogórki oraz paprykę, ale także zwykłe pory, marchew, cebulę czy nawet kapustę. Co dziwne o tej porze roku, brakuje warzyw korzeniowych. Dlatego część rolników już zdecydowała się otworzyć kopce.
Według najświeższego raportu GUS warzyw w tym roku zebraliśmy o 12% mniej niż 2009 roku. O 17 % mamy mniej cebuli, o 15 % kapusty.