To, że do świąt ceny skupu indyków rosły – nie dziwi, ale okazuje się że i po świętach stawki pną się w górę. Zdaniem ekspertów tak będzie jeszcze przynajmniej do połowy maja, bo towaru brakuje. A popyt na mięso indycze jest duży. Jednak przyszłość nie wygląda już tak różowo.
Na razie informacje dla drobiarzy, są bardzo dobre. Po słabym zeszłym roku teraz hodowcy indyków odrabiają straty. W niektórych firmach i tak już rekordowe ceny skupu żywca podskoczyły o kolejne 5 – 10 groszy za kilogram. Najczęstsza stawka płacona dziś za indory to dziś 5 złotych 50 groszy, za indyczki 5 złoty 10.
Ale tak wysokie stawki w dłuższej perspektywie mogą oznaczać same kłopoty. Eksperci przestrzegają, że windowanie cen już doprowadziło do tego, że wielu hodowców zdecydowało się na zwiększenie produkcji. Niebezpieczeństwo załamania rynku stanie się całkiem realne, gdy do uboju trafią zwierzęta z marcowych bardzo dużych wstawień.
Bo w odróżnieniu od stycznia i lutego kiedy piskląt było mniej, w marcu wstawienia były już o 15 % wyższe niż w 2008.
W dodatku jeśli złoty nadal będzie się umacniał wobec euro, polski towar na niemieckim rynku może zostać zastąpiony np. francuski czy włoski.