Role się odwróciły. Podczas gdy producenci mleka mają coraz więcej powodów do narzekań, hodowcy bydła mięsnego wręcz przeciwnie. Przez ostatnie miesiące, razem z kursem euro w górę szły także ceny skupu żywca. I choć teraz niektóre firmy już spuściły z tonu obniżając ceny, to i tak są one wyższe niż przez ostatnie lata.
Do świąt sytuacja była bardzo dobra. Towaru nie brakowało, tak samo jak chętnych do kupna. Atrakcyjne stawki zachęcały do sprzedaży.
Ceny skupu byków zbliżały się do 6 złotych za kilogram. Za najlepsze krowy, powyżej 700 kilogramów firmy skupowe płaciły maksymalnie 4 i pół złotego. Ceny jałówek sięgały 5 złotych.
Jak będzie teraz jeszcze trudno wyrokować, bo ruch dopiero się zaczyna. Jedna niewiadoma to popyt, druga - to kurs euro, który ostatnio nie jest już tak rekordowo wysoki.
A przy dużym eksporcie, to przede wszystkim od niego zależą notowania na krajowym rynku. Przetwórcy zapowiadają, że jeśli za towar dostaną mniej, obniżą też ceny skupu, bo do interesu nie zamierzają dokładać.
Chyba, że podaż zwierząt okaże się tak niska, że trzeba będzie przebić konkurencję.