Bydgoszczanie powoli przekonują się do segregowania śmieci. Niestety, często pojemniki do recyklingu niszczą zbieracze puszek i makulatury.
Pierwsze pojemniki do recyklingu pojawiły się w Bydgoszczy w 1995 roku. Była ich setka: 50 na szkło i 50 na makulaturę. - Na początku nie było łatwo – mówi Wojciech Skalski, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska bydgoskiego ratusza. – Pojemniki były niszczone, ludzie wrzucali tam co popadnie. Dlatego po roku te na makulaturę zamieniliśmy na pojemniki na szkło.
Na papier i szkło
Z czasem na bydgoskich osiedlach
pojawiały się kolejne. - Teraz jest ich około tysiąca, w tym 200 na
makulaturę, a pozostałe na szkło i plastik – wymienia Skalski. –
Sądzę, że ludzie powoli przekonują się do segregowania. Proszą nas nawet,
aby na osiedlach dostawiać nowe pojemniki. Muszę przyznać, że sporym powodzeniem
cieszą się one w szkołach. Do części można wrzucać makulaturę, do części zużyte
baterie.
Posegregowane odpady można też wrzucać to tzw. dzwonów, które ustawia firma "Rethmann". W Bydgoszczy jest ich 1,8 tysiąca: na szkło, plastiki puszki oraz makulaturę. – Ludzie coraz chętniej z nich korzystają - uważa Bożena Pawlak, rzecznik firmy "Rethmann". – Niestety, plagą są zbieracze makulatury i puszek. Nie dość, że wyciągają odpady, to jeszcze niszczą pojemniki.
Niebieskie i żółte
Do segregowania odpadów "Rethmann"
próbuje przekonać też swoich klientów mieszkający w domkach jednorodzinnych. Do
niebieskich worków mogą wrzucać papier, do żółtych plastik. –
Początkowo było bardzo trudno, większość śmieci to były zwykłe odpady. Teraz
jest lepiej, coraz więcej osób wystawia worki przed dom z posegregowanymi
śmieciami – mówi Pawlak.
Może ludzie w końcu zrozumieją, że lepiej przerabiać odpady niż składować je na wysypisku. Przecież plastik ulega biodegradacji dopiero po 500 latach! Tymczasem plastikowe butelki można przerobić na palety, elementy ogrodowe czy doniczki – wymienia Bożena Pawlak.