Pięć lat temu za litr spirytusu państwo płaciło 2,40 zł, a dziś 1,60 zł. Tracą na tym gorzelnicy i rolnicy. Lubuscy i wielkopolscy rolnicy domagają się, by alkohol wykorzystywany do produkcji benzyn był w całości wyrabiany z polskich surowców.
Nadzieję na poprawę sytuacji w branży gorzelniczej, ale i w rolnictwie, wzbudził projekt ustawy o eko-paliwach. Do benzyn miało być dodawane od 4,5 do 5 proc. spirytusu. W ciągu roku produkcja wzrosłaby wówczas o dodatkowych 250 mln spirytusu. Według naszych wyliczeń, przemyt spirytusu wynosi około 50 milionów litrów – mówi prezes zarządu krajowego Związku Producentów Spirytusu i Technologów Gorzelnictwa Ryszard Wojtasiewicz – Gdyby tak uszczelnić granice, to po wejściu w życie ustawy, produkowalibyśmy nawet 300 milionów litrów spirytusu więcej niż teraz.
W pierwszej wersji ustawy o organizacji i rynku eko-paliw ciekłych znalazł się zapis, że spirytus wykorzystywany do produkcji benzyn będzie w całości wyrabiany z polskich surowców. Jednak w czwartym projekcie ustawy tego zapisu już nie ma. Wychodzi na to, że spirytus może być produkowany także ze zbóż importowanych, dotowanych przez Unię Europejską – uważa R. Wojtasiewicz – W tej sytuacji główna idea ustawy, czyli zapewnienie zbytu na rodzime zboże, bierze w łeb.
Zdaniem wiceprzewodniczącego sejmowej komisji rolnictwa Romualda Ajchlera,
stanowisko gorzelników wynika z niezrozumienia tematu. Jest zapis, że
bio-paliwo ma być produkowane z polskich surowców – zapewnia R. Ajchler.
Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której nie byłoby ciągłości produkcji. Co
się stanie, jeżeli z jakichś powodów w kraju zabraknie rodzimych
zbóż?
Tymczasem gorzelnicy, jak i rolnicy, uważają, że kiedy kapitał
zachodni poczuje interes związany z produkcją spirytusu do eko-paliw, powstaną
wielkie gorzelnie, które doprowadzą do upadku małych, już funkcjonujących.