Minister środowiska Stanisław Żelichowski spotkał się w Ostrowie Wlkp. z leśnikami i myśliwymi południowej Wielkopolski oraz uczestniczył w otwarciu oczyszczalni ścieków w miejscowości Sośnie. Minister zapewnił w sobotę leśników, że dopóki będzie w resorcie, nie muszą obawiać się o prywatyzację lasów.
– Wiem, że lasy są jednym z naszych ostatnich majątków, które zostały do wzięcia, ale to właśnie one wraz z całą przyrodą mogą być polskim wyróżnikiem w zjednoczonej Europie - powiedział Stanisław Żelichowski
Minister podał przykład Estonii, gdzie po zakończeniu procesów reprywatyzacyjnych przestało istnieć 60 proc. lasów. – Nie chciałbym, aby reprywatyzacyjny atak poszedł na lasy, ponieważ może to spowodować ich ekonomiczną klęskę - dodał.
Żelichowski podkreślił także, że Polska znalazła się w trudnym okresie realizacji swoich zobowiązań międzynarodowych. – Polska zamknęła negocjacje w zakresie ekologii. Mamy dziewięć okresów przejściowych, których realizacja w latach 2002-2015 będzie nas kosztować 40 mld EUR - poinformował.
Według ministra, połowa z tych pieniędzy zostanie skierowana do samorządów, a druga połowa - do przemysłu. – Na lata 2004-2006 zaoferowano nam ze środków strukturalnych UE kwotę 2,6 mld EUR, którą w tych dniach zwiększono najprawdopodobniej do 4,3 mld EUR. Aby wykorzystać te środki, musimy pokonać przynajmniej dwa wąskie gardła - powiedział.
Po pierwsze, do końca lipca przyszłego roku, każde województwo będzie musiało przygotować po dziesięć dobrych programów ekologicznych o wartości przekraczającej 10 mln EUR. Drugim problemem będzie zapewnienie wkładu krajowego przekraczającego 40 proc. wartości inwestycji ekologicznych.
Według Żelichowskiego, analitycy w Brukseli określili, że skoro takie państwa, jak Hiszpania, Grecja i Portugalia wstępując do Unii wykorzystały na ekologię niewielką ilość przyznanych im środków, to Polska będzie w stanie skonsumować od 17 do 20 proc. przekazanych do jej dyspozycji pieniędzy.
– Liczymy, że nasz kraj wykorzysta nie 17, a blisko 100 proc. przyznanych środków - powiedział minister. Według niego, "byłoby dobrze, gdyby w rozpoczynającej się kampanii wyborczej brano też pod uwagę, który z kandydatów ma lepsze koncepcje na rozwiązanie problemów ekologicznych na swoim terenie".
Z pewnością na problemy ekologiczne warto zwracać uwagę przez cały czas, a nie tylko okazjonalnie, np. z powodu wyborów.