W Giedlarowej koło Łańcuta spotkali się miłośnicy tradycyjnej wiejskiej kuchni i folkloru. Organizowana od kilku lat impreza "Włościańskie jadło" jest okazją do popularyzacji wypoczynku na wsi i promowania kultury ludowej tego regionu.
Oprócz pierogów, gołąbków i kapusty z grochem smakosze mogli degustować potrawy dziś już zapomniane, a niegdyś popularne. Na przykład chłodnik dla żniwiarzy – czyli oryginalne połączenie serwatki i soku ze świeżych ogórków, który nie tylko skutecznie gasi pragnienie. Były też inne przysmaki, przyrządzane według przepisów ze starych sztambuchów.
Atrakcją festynu była prowadzona ze swadą licytacja pieczywa artystycznego. Dochód z niej trafi do jednej z podkarpackich ochronek. Prawdziwy festyn nie może obyć się bez muzyki. Do Giedlarowej przyjechało kilka kapel z całego Podkarpacia. Jednak uwagę, zwłaszcza męskiej części publiczności, zwróciły tancerki z Zespołu Folklorystycznego z Vranowa ze Słowacji.
Jak widać mężczyźni pomyśleli nie tylko o przyjemnościach dla podniebienia ale i wzroku.