Idea Zielonych Płuc Polski, zrodzona przed 20 laty, doprowadziła do największego eksperymentu ekologicznego w Europie – pisze Krystyna Forowicz w "Rzeczpospolitej".
Niosła nie tylko powód do dumy, ale też szansę na rozwój zaniedbanych
gospodarczo województw północno-wschodnich, które jednocześnie stanowią cudo
przyrodnicze w skali całego kontynentu. Paradoks dzisiejszej sytuacji polega na
tym, że od czasu zmiany granic administracyjnych wojewodowie i marszałkowie
województw zaangażowanych w realizację programu Zielonych Płuc nie są w stanie
porozumieć się co do przyszłości tego regionu.
W lipcu 1983 r. Krzysztof
Wolfram – inżynier leśnik, przyrodnik, krajoznawca, fotografik, działacz
turystyczny – opublikował na łamach miesięcznika "Światowid" artykuł "Zielone
Płuca Polski". Wówczas nikt, a nawet on sam, nie przypuszczał, że idea rozwinie
się i wyjdzie poza krąg tylko miejscowych działaczy ekologicznych. Autor
artykułu i Zdzisław Szkiruć, także twórca idei (obecnie dyrektor Wigierskiego
Parku Narodowego), domagali się utworzenia parków narodowych: Wigierskiego,
Biebrzańskiego, Mazurskiego z jeziorem Śniardwy oraz 70 rezerwatów przyrody, a
nade wszystko chcieli, aby wyodrębnić ten zakątek Polski na mapie przestrzennego
zagospodarowania kraju jako oddzielną jednostkę strukturalną.
Musimy to
zrobić – pisał Wolfram – aby przeciętny obywatel PRL miał możliwość teraz i w
przyszłości odetchnąć przynajmniej przez dwa tygodnie w roku świeżym powietrzem,
wypić szklankę czystej wody (...). Białostocka ziemia może produkować czystą
żywność przeznaczoną dla niemowląt, dzieci, ludzi chorych. Ówczesne władze
"kupiły" w końcu pomysł.
Porozumienie ZPP podpisane 13 maja 1988 r. w
Białowieży było pierwszym w naszej historii dokumentem odrzucającym rozwój
gospodarczy oparty na industrializacji na rzecz rozwoju zgodnego z przesłankami
proekologicznymi. Początkowo realizowano przede wszystkim program ochrony
środowiska, przyrody i krajobrazu.
Z upływem czasu główny kierunek
działań przeniesiono na zadania promujące rozwój gospodarczy – rolnictwa,
leśnictwa, turystyki i uzdrowisk – ale w zgodzie z myśleniem ekologicznym.
Zielone Płuca Polski przestały być problemem tylko służb ochrony środowiska. PRL
odeszła do historii, upadł komunizm, kraj zmienił oblicze, sygnatariuszy nie
było – pozostała idea Zielonych Płuc Polski.
Komitety obywatelskie pięciu
ówczesnych województw (białostockie, łomżyńskie, olsztyńskie, ostrołęckie i
suwalskie) poparły potrzebę utrzymania Porozumienia ZPP i pod koniec 1990 r. w
Olsztynie, w zmienionych już warunkach ustrojowych renegocjowano porozumienie.
Parlament w 1994 r. przyjął deklarację w sprawie ZPP jednogłośnie. Termin
Zielone Płuca Polski wszedł na stałe do języka politycznego, ekonomicznego,
planistycznego, do programów oświatowych szkół i wyższych uczelni.
Dziś
ZPP obejmują prawie piątą część powierzchni kraju na terenie pięciu województw:
kujawsko-pomorskiego, mazowieckiego, podlaskiego, pomorskiego i
warmińsko-mazurskiego, 55 powiatów, 355 gmin - 61 tys. km kw. Na tym terenie
żyje 3,7 mln ludności, czyli 9,6 proc. mieszkańców kraju. Zielone Płuca Polski
stanowią mocne ogniwo Zielonego Pierścienia wytyczonego wokół Bałtyku. Jest to
istotny wkład Polski do programu ratowania Morza Bałtyckiego.
Od pięciu
lat władze samorządowe wymienionych województw nie potrafią się dogadać w
kwestii współpracy z Biurem Porozumienia ZPP. Początkowo proces hamowały władze
samorządowe województwa podlaskiego (prawie 3 lata). Z chwilą gdy inicjatywę
przejęło warmińsko-mazurskie, władze podlaskiego zorientowały się, że "ktoś"
próbuje im zabrać ZPP i zaczęły się rozmowy, które... trwają. Lokalne ambicje
biorą górę nad wielkimi szansami, jakie stwarza ten region. Nie ma zatem do dziś
podpisanego Porozumienia Zielone Płuca Polski.
Konsekwencje tego są
takie, że nie potrafimy wykreować dużego programu adresowanego do UE. Wielkie
Jeziora Mazurskie, wiekowa Puszcza Białowieska, Bagna Biebrzańskie, rozlewiska
rzek Biebrzy, Narwi są dobrze znane Europie. To jest największy atut naszego
kraju - mówi prof. Stefan Kozłowski. Rada Naukowa przeanalizowała
ostatnio strategie rozwoju poszczególnych województw przyjęte przez sejmiki
wojewódzkie. W niektórych w ogóle nie używa się pojęcia Zielone Płuca Polski,
czyli te województwa (np. podlaskie) nie identyfikują się z ideą ZPP. Natomiast
traktują się konkurencyjnie w walce o turystę – podkreśla
profesor.
Mamy nadal nieuregulowaną sprawę obecnych granic ZPP. Cenne
tereny przyrodnicze w rejonie doliny Wisły, Zalewu Zegrzyńskiego (województwo
mazowieckie) i Bugu (lubelskie) nie wchodzą w obszar ZPP. Wielokrotnie
postulowaliśmy korektę granic Zielonych Płuc. Bezskutecznie – dodaje
Wolfram.
ZPP marnują szansę, jaką daje im program Europejskiej Sieci
Ekologicznej "Natura 2000". Polska musi przedstawić swoje propozycje w Brukseli
do 2004 r. Polska delegacja zaprezentowała Zielone Płuca podczas II Szczytu
Ziemi w Johannesburgu (10 lat po Rio). Zagranica gratulowała nam, podziwiała,
nieświadoma, co dzieje się od kuchni.