Tysiące ryb zginęło w Sanie na skutek wstrzymania przez Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce w Bieszczadach dopływu wody do rzeki. Zarząd elektrowni przyznał się do winy.
W wyniku nagłego spadku poziomu wody w rzece zginął narybek pstrąga potokowego i lipienia oraz ryby dorosłe, które można już łowić. Dyrektor Okręgowego Związku Wędkarskiego w Krośnie Piotr Konieczny poinformował w środę, że straty tylko w tych dwóch gatunkach ryb szacowane są na ok. 175 tys. zł.
W tym roku na zarybienie wydaliśmy ok. 130 tys. zł. Zginął narybek, ponieważ nie zdążył uciec z płycizn na głębszą wodę. Zginęły także ryby dorosłe. Wiele ze znalezionych martwych lipieni miało długość 32-33 cm, pstrągi po 28 cm. Zginęło także mnóstwo ryb naturalnie żyjących w tych wodach, w tym prawnie chronione gatunki: śliz, piekielnica, różanka, strzebla potokowa, głowacz. Tego nikt nie policzy, a strat dla środowiska nie sposób na razie oszacować – mówił Konieczny. Jego zdaniem samego pstrąga potokowego i lipienia zginęło ponad 200 tysięcy sztuk.
Do nagłego obniżenia poziomu wody w Sanie w poniedziałek przed południem przyznał się Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce. Elektrownia wyłączyła turbiny w Zwierzyniu zamykając również dopływ wody do Sanu. Zamknięcie dopływu wody spowodowało nagłe zwężenie rzeki. Woda płynęła tylko środkiem koryta, a przy brzegach powstały kałuże.
To tak jakby ktoś nagle zakręcił kurek, którym wcześniej płynęło 45 metrów sześciennych wody na sekundę. Rzeka za turbinami gwałtownie opadła – opowiada Konieczny.
Prezes Zespołu Elektrowni Wodnych Ryszard Krasicki wyjaśnił, że zamknięcia dopływu wody wymagały prace remontowe. Nie złamano żadnych przepisów eksploatacyjnych, ale przepisy te nie precyzują jak szybko można zamknąć dopływ wody. Powołaliśmy specjalną wewnętrzną komisję, która wyjaśni okoliczności zdarzenia – poinformował Krasicki. Dodał, że elektrownia zrekompensuje finansową stratę. Prezes nie wykluczył wyciągnięcia konsekwencji wobec pracowników odpowiedzialnych za zamknięcie wody, jednak ostateczną decyzję podejmie po zakończeniu prac komisji.
Ławice śniętych ryb płynących Sanem zauważyli w poniedziałek wędkarze, gdy elektrownia puściła wodę, która wypłukała martwe ryby.
Komendant Wojewódzki Państwowej Straży Rybackiej w Rzeszowie Jan Komarzyca poinformował, że straż złożyła do prokuratury w Lesku doniesienie o spowodowaniu zniszczeń znacznych rozmiarów w środowisku naturalnym na skutek zamknięcia dopływu wody do Sanu.