Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Związek rolniczy: protest na ulicy jest niebezpieczny dla rolników

29 stycznia 2019
Związek rolniczy: protest na ulicy jest niebezpieczny dla rolników

Protest na ulicy jest niebezpieczny dla rolników m.in. ze względu na odbiór społeczny takiej akcji - ocenił szef Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych Marian Sikora. Część związków rolniczych daje jednak wolną rękę swoim członkom w planowanym na 6 lutego proteście AGROunii.

W poniedziałek w kilkudziesięciu miejscach w Polsce odbywały się blokady dróg zorganizowane przez rolników zrzeszonych w AGROunii. Jak zapowiadał w sobotę lider AGROunii Michał Kołodziejczak było to preludium do właściwej akcji protestacyjnej, która ma odbyć się 6 lutego w Warszawie. Rolnicy zrzeszeni w tej organizacji domagają się zmiany organizacji handlu w Polsce oraz zmiany w prowadzeniu polityki międzynarodowej tak, aby uwzględniała interes polskich gospodarstw rodzinnych. Sprzeciwiają się też m.in: bezczynnej i nieskutecznej walce z afrykańskim pomorem świń (ASF).

W poniedziałek po południu odbyła się konferencja prasowa przedstawicieli Krajowej Rady Izb Rolniczych oraz związków rolniczych – członków Copa Cogeca (europejska organizacja zrzeszająca rolnicze związki zawodowe i organizacje spółdzielcze)na temat bieżącej sytuacji w rolnictwie. Pytani byli przez dziennikarzy, czy przyłączą się do planowanego na 6 lutego protestu.

"Protest na ulicy jest niebezpieczny dla rolników, bo konsumenci, kierowcy są na nas obrażeni, bo utrudnia im się np. dojazd do pracy" - ocenił przewodniczący Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych Marian Sikora.

Dodał, że część protestujących w poniedziałek na drogach rolników była wcześniej oszukana przez zakłady przetwórcze. Jego zdaniem w takich przypadkach, manifestacje powinny się odbywać właśnie pod takimi zakładami. "Jeśli jest to wina zakładu, idziemy pod zakład, ale kierunek jest jeden, idziemy tam gdzie dzieje się krzywda rolnikowi, a nie tylko na ulice" - dodał Sikora.

Uczestniczący w konferencji przedstawiciele rolniczych związków zawodowych zwrócili uwagę, że członkowie reprezentowanych przez nich organizacji mają jednak "wolną rękę" co do ewentualnego przyłączenia się do protestu.

Blisko trzy tygodnie temu (10 stycznia) miał się odbyć protest członków izb rolniczych, został on jednak odwołany. Prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz informował wówczas, że członkowie izb przychylili się do propozycji resortu rolnictwa dot. podjęcia dialogu w formie rolniczego "okrągłego stołu".

Szmulewicz podkreślił na poniedziałkowej konferencji prasowej, że problemy w rolnictwie są widoczne. Dodał, że rozmowy na temat ich rozwiązania już się rozpoczęły. W poniedziałek rolnicy dyskutowali z przedstawicielami ministerstwa oraz ekspertami na temat złej sytuacji na rynku trzody chlewnej i rozprzestrzenianiu się ASF.

Zaprosił też przedstawicieli organizacji i związków rolniczych, by stworzyć wspólne porozumienie, które przedstawiałoby swoje stanowisko w najważniejszych dla branży rolniczej sprawach.

Szmulewicz zwrócił uwagę, że obecnie jednym z najważniejszych problemów jest sytuacja na rynku trzody chlewnej. Wskazał, że "gwałtownie" spada liczba gospodarstw zajmujących się taką produkcją. "Wygaszanie produkcji powodowane jest przez ASF i niskie ceny. Rolnicy boją się o przyszłość swoich gospodarstw. Trzeba usiąść i rozmawiać jak tę sytuację zmienić" - powiedział szef Krajowej Rady Izb Rolniczych.

Przewodniczący Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych wskazał z kolei, że problemem dla polskiego rolnictwa jest również rosnący lawinowo import drobiu i zboża z Ukrainy. "Import drobiu z Ukrainy jest zastraszający. Będziemy mogli mieć większy problem niż z wieprzowiną" - ocenił. Poinformował, że z informacji Federacji wynika, że w Warszawie zarejestrowanych zostało 17 spółek holenderskich, które mają właśnie zamiar importować drób od naszych wschodnich sąsiadów.

Odnosząc się do importu zboża, Sikora uznał, że "psuje on nasz rynek". Przypomniał, że umowa handlowa między Ukrainą a UE nie była konsultowana z Copa Cogeca. "To jest sprawa polityczna, ale my polscy rolnicy na tej umowie najbardziej tracimy, bo to wszystko przechodzi przez Polskę" - zaznaczył.

Zdaniem szefa Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych powinien zostać również wzmocniony nadzór fitosanitarny nad importem zboża z Ukrainy.

Według Sikory sytuację na rynku trzody chlewnej mogłoby poprawić stworzenie polskiej przetwórni mięsa z trzody chlewnej, która kupowałaby je od naszych rolników, szczególnie tych mających małe gospodarstwa. Zwrócił uwagę, że szczególnie ta ostatnia grupa ma coraz większy problem ze sprzedażą swojej produkcji. Każe im się czekać, przez co świnie przerastają, i ich cena później jest zdecydowanie niższa - zaznaczył Sikora.

Przedstawiciel Federacji dodał, że zwrócił się do KOWR (Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa), by kupić taki zakład. Ta operacja jednak się nie udała - wskazał.

 

Michał Boroń (PAP)


POWIĄZANE

Zakup działki to jeden z najważniejszych kroków na drodze do budowy własnego dom...

Rolnictwo to troska o zdrowe plony, czystą wodę i żyzną glebę. Stosowanie nawozó...

Niemcy coraz mocniej naciskają na jak najszybsze zawarcie umowy o wolnym handlu ...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę