W projekcie prezydenckim i wersji, która wyszła z prac w komisji, nie zakwestionowano zapisów uchwalonych przez PO-PSL o wcześniejszych emeryturach rolniczych, które wygasną z końcem 2017 r. - tłumaczył wiceminister rodziny i pracy Marcin Zieleniecki.
We wtorek Sejm w drugim czytaniu omawia prezydencki projekt obniżający wiek emerytalny kobiet do 60 lat i mężczyzn do 65 lat. Te rozwiązania mają wejść w życie - jak proponował rząd - od 1 października 2017 r.
Zieleniecki odpowiadał na pytania dotyczące - jak mówił - "rzekomego podwyższenia wieku emerytalnego rolników".
Przypomniał, że projekt prezydencki zakładał obniżenie wieku emerytalnego z docelowych 67 lat dla obu płci w 2040 r., do 60-65 lat zależnie od płci i że to rozwiązanie dotyczy obu systemów - powszechnego i rolniczego.
"W wersji, która wyszła z komisji utrzymano zasadę - którą wprowadziła koalicja PO-PSL - że do końca 2017 r. rolnicy - przy uwzględnieniu stażu pracy - mogą przechodzić na wcześniejsza emeryturę w wieku 55 lat dla kobiet i 60 lat dla mężczyzn" - mówił. Przypomniał, że to decyzje poprzedniej koalicji oznaczały wygaszenie z końcem 2017 r. dla rolników możliwości przechodzenia wcześniej na emeryturę.
"Gdzie tu podwyższenie przez nas wieku emerytalnego dla rolników" - pytał.
Zieleniecki mówił też, że poprzednia koalicja wprowadzając podwyższony wiek emerytalny nie przejmowała się konwencją MOP, która podpisała Polska. Przypomniał, że z oficjalnego stanowiska obecnego rządu wynika, że warunek dobrego stanu zdrowia większości społeczeństwa po osiągnięciu wieku emerytalnego nie został spełniony i nie pozwala wydłużyć go ponad 65 rok życia, wskazany w konwencji MOP.
"Kierowaliście się wyłącznie warunkami ekonomicznymi, nie zwracaliście uwagi na konwencję MOP o numerze 102" - mówił. Przypomniał, że zgodnie z nią jedynym kryterium pozwalającym na podwyższenie tego wieku emerytalnego ponad 65 lat jest długość życia w zdrowiu.
(PAP)