Komentarz koalicji Kocham Puszczę (ClientEarth - Prawnicy dla Ziemi, Fundacja Dzika Polska, Greenmind, Greenpeace, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, WWF Polska)
Stało się to, do czego przygotowywały nas Lasy Państwowe, prowadząc swoją kampanię strachu na temat zagrożeń na obszarze Puszczy Białowieskiej – minister środowiska przedstawił w środę dokumenty, które mają umożliwić powrót do wycinki. Henryk Kowalczyk nie przyjmuje do wiadomości, że to nie drzewa są zagrożeniem w Puszczy, tylko dewastacyjna gospodarka leśna. Lekceważy wiedzę naukową i rekomendacje UNESCO, a swoje decyzje podejmuje pod dyktando leśników.
Od kilku miesięcy trwa kampania strachu rozpętana przez Lasy Państwowe. Zgodnie z nią w Puszczy wzrasta zagrożenie: będą płonęły drzewa i wybuchały składy z amunicją. Lasy Państwowe nie przytaczają w swoich komunikatach racjonalnych danych naukowych potwierdzających te tezy. Ich komunikaty mają za zadanie wywołać zaniepokojenie i uzasadnić przed opinią publiczną ponowną wycinkę.
Pożary wybuchają jednak na terenie całego kraju bez względu na ilość martwych drzew. Nasz kraj zmaga się z suszą i jedynym efektywnym podejściem jest wdrażanie systemu pozwalającego skutecznie reagować w sytuacji realnego zagrożenia. W przypadku Puszczy Białowieskiej należy również przywrócić naturalne stosunki wodne zamiast kontynuować osuszanie obszaru w wyniku prowadzonej gospodarki leśnej.
Wbrew temu, co wielokrotnie na konferencji prasowej powtarzali minister i jego zastępczyni, dokumenty zezwalające na powrót do wycinek są sprzeczne z rekomendacjami UNESCO. W opublikowanym niedawno raporcie eksperci tej organizacji jasno stwierdzili, że zanim powstaną jakiekolwiek aneksy do Planów Urządzenia Lasu (PUL), ministerstwo powinno przygotować, w porozumieniu ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, zintegrowany plan zarządzania Puszczą.
UNESCO przypomina również, że wszelkie wycinki komercyjne w Puszczy mogą oznaczać wpisanie jej na listę obiektów światowego dziedzictwa w zagrożeniu. To samo dotyczy jakiegokolwiek wywozu drewna z obszaru i prowadzenia sztucznych nasadzeń. Minister Kowalczyk nawet nie podjął próby stworzenia planu zarządzania Puszczą i nie rozpoczął jakichkolwiek prac nad planem zapobiegania pożarom. Zamiast tego legitymizuje pomysły leśników by wyciąć kolejne 155 tys. m3 drzew.
Ogłaszając projekty dokumentów, minister Kowalczyk i jego zastępczyni powtarzali, że wraz
z zamieraniem kolejnych tysięcy drzew, „Puszcza ulega degradacji”. Świadczy to o kuriozalnym podejściu resortu środowiska do przyrody naszego kraju. Martwe drzewa są problemem tylko
z punktu widzenia gospodarki leśnej, nastawionej na zysk z produkcji drewna. Z punktu widzenia ochrony przyrody są czymś absolutnie naturalnym i niezbędnym.
Ministerstwo i Lasy Państwowe próbują opowiadać sytuację w Puszczy Białowieskiej tak, jakby spór dotyczył tego, czy będzie tam zapewnione bezpieczeństwo, czy go nie będzie. W istocie linia sporu przebiega pomiędzy tymi, którzy domagają się ochrony ostatniej naturalnej puszczy Niżu Europejskiego a tymi, którzy chcą ją przekształcić w las gospodarczy, jakich mamy tysiące w Polsce. To nie aneksy zapewnią bezpieczeństwo w Puszczy, a rozsądne zarządzanie tym niezmiernie cennym przyrodniczo obszarem.
Jedynym sensownym rozwiązaniem, postulowanym przez naukowców, popieranym przez zdecydowaną większość społeczeństwa, dobrym dla przyrody i lokalnego rozwoju jest uczynienie całej Puszczy parkiem narodowym. Na wczorajszej konferencji minister Kowalczyk oddalił nas od tego rozwiązania. Teraz – w drodze konsultacji społecznych dotyczących aneksów dla puszczańskich PULi – czas mu przypomnieć, czym jest Puszcza.
infowire.pl