Panie profesorze, ile kukurydzy uprawiane jest w Polsce?
Tadeusz Michalski: - U nas uprawia się łącznie około 750 tys. ha kukurydzy. z tego około 420 tysięcy na kiszonkę i około 330 tys. na ziarno. To jest tyle, ile nasz rynek potrzebuje, jeśli chodzi o kiszonkę. Jeśli powstaną biogazownie, będziemy mogli liczyć na dodatkowe 100 tys. hektarów. Natomiast te 330 tys. ha kukurydzy na ziarno równa się dwóm milionom ton ziarna i jest to tyle, ile Polska zużywa. W kilku poprzednich latach produkowaliśmy mniej – schodziliśmy nawet do 260 tys. ha czy poniżej – co kończyło się tym, że pół miliona ton musieliśmy kupować za granicą. Lepiej dla nas wszystkich, żeby ta kukurydza była krajowa i żeby pieniądze nie wypływały za ganicę.
Czy niekorzystne warunki pogodowe nie wpłynęły negatywnie na kukurydzę?
Tadeusz Michalski: - Był krótki okres w kwietniu, kiedy można było ją zasiać. Potem przez miesiąc było zimno, później znów mokro, a potem gorąco, a w niektórych rejonach bardzo sucho. Mimo to kukurydza w Polsce jest bardzo ładna. Choć na pozór rośliny wyglądają słabo, mają bardzo ładne kolby, a o to chodzi. W większości kierunków uprawy liczy się kolba, a nie wygląd całej rośliny.
Czy warto siać kukurydzę?
Tadeusz Michalski: - Kukurydza jest rośliną potrzebną w Polsce, potrzebną dla polskiego rolnictwa. Jest to przede wszystkim bardzo wydajna roślina, która doskonale potrafi się adaptować do zmiennych warunków pogodowych. Ten rok doskonale to pokazuje: pomimo tych wszystkich utrudnień czy to z nadmiarem wody, czy to z suszą, brakiem ciepła lub nadmiarem ciepła, kukurydza jest bardzo ładna i zapowiadają się stosunkowo wysokie plony.
Czy rolnik będzie mógł skorzystać z tych wysokich plonów, czy nie spowoduje to spadku cen?
Tadeusz Michalski: - Te plony będą bardzo przydatne bo rynek zbożowy ucierpiał znacznie w tym roku: w Polsce z powodu nadmiaru wody, poza granicami z powodu braku wody. Jakość zbóż jest niższa i będzie ich brakować, dlatego ci, którzy będą mieli dobrą kukurydzę, będą mieli okazję dobrze ją sprzedać. W tym roku zapowiadają się wysokie ceny. Nie chciałbym jednak, żeby były zbyt wysokie, bo dzisiaj cena 700 zł satysfakcjonuje wszystkich rolników. Jest nawet trochę za wysoka, ale dzięki temu pokryje straty z poprzednich lat. Jeżeli będzie wyższa cena, odbije się to niekorzystnie na całym rynku gospodarczym.
Czy można powiedzieć, że w tym roku uprawa kukurydza będzie miała same dobre strony?
Tadeusz Michalski: - Jedyny minus to opóźnienie zbiorów o tydzień lub więcej, co będzie oznaczało nieco większą wilgotność ziarna i większe koszty suszenia. Tych opóźnień może tak bardzo nie widać na południowym zachodzie kraju, ale im dalej na północ, tym opóźnienia są większe.
Jak wygląda rynek kukurydzy w kraju? Co warto uprawiać i w jakiej ilości jest dziś uprawiane?
Tadeusz Michalski: - Wszystkie kierunki uprawy kukurydzy są dobre, ale zwłaszcza kierunki przemysłowego wykorzystania, bo jest to jakby siła ssąca, która otwiera rynek. W pewnych okresach wydawało się, że mamy za dużo kukurydzy, dlatego część rolników w województwie opolskim czy dolnośląskim zrezygnowała z jej uprawy, bo w cenie 350 zł za tonę suchego ziarna nie opłacało im się jej sprzedawać. Dlatego dodatkowy rynek na przykład biopaliw będzie gwarantował, że cena kukurydzy nie spadnie poniżej jakiegoś minimum przyzwoitości, co dziś wynosi około 450 zł.