Minął już prawie miesiąc odkąd czeska Inspekcja Sanitarna zakazała importu jaj z Polski. Zakaz dotyczy 470 tysięcy jaj pochodzących z ferm, które dysponują niewłaściwymi pomieszczeniami dla kur - niosek. Tymczasem przepisy dotknęły wielu hodowców, którzy zmodernizowali swoje fermy według nowych przepisów. Restrykcje spotkały też naszych hodowców ze strony słowackich odbiorców jaj.
Rozmawiamy z Jarosławem Mormułem – prezesem Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej Skrzypiec.
Wiemy o zakazie eksportu jaj do Czech, ale okazuje się, że na na Słowację też nie można wysyłać?
Jarosław Mormuł: - Od dwóch i pół roku eksportujemy 25% naszej produkcji, głównie na Słowację. 10 stycznia musieliśmy wstrzymać eksport jaj. Kontrahent miał problemy: tamtejsze służby weterynaryjne, w ślad za czeskimi podjęły działania lobbujące własnych producentów, co jest niezgodne z duchem wolnego handlu w Unii Europejskiej. Czesi w ogóle zakazali importu jaj z Polski, niezależnie od tego, czy ferma jest zmodernizowana w 100%, czy też nie, czy hoduje jaja w klatce czy ściółkowe. Natomiast Słowacy zakazują importu z fermy, która posiada dwa systemy chowu: spełniający najnowsze wymogi i niespełniający. Zakup jaj z chowu w starej klatce został dopuszczony przez pierwszych sześć miesięcy tego roku. My zlikwidowaliśmy hodowlę w starych klatkach: mamy cztery nowe hale, jaja są prawidłowo produkowane i oznakowane, ale ten wolny handel wciąż nie został odblokowany.
Ale Wy dostosowaliście produkcję do nowych unijnych przepisów.
Jarosław Mormuł: - Od kilku lat modernizujemy fermę jaj. Wymieniliśmy technologię na czterech z sześciu hal. W pozostałych dwóch zaprzestaliśmy hodowli. Liczymy, że do końca czerwca tego roku zmodernizujemy fermę w 100%. Co ciekawe, zakupiliśmy klatki w Czechach. Te milionowe nakłady, które ponieśliśmy, zainwestowaliśmy w Czechach i oczekiwali byśmy, aby jajko u nas produkowane znalazło odbiorcę w całej Unii.
Czy przyjęliście jaja, których nie mogliście wysłać na Słowację z powrotem na fermę?
Jarosław Mormuł: - Były próby, aby oddać nam jaja, które nie mogły być wwiezione na Słowację. Ja na to absolutnie nie mogłem się zgodzić. Taka jest procedura: mamy kontrolę nad swoim towarem co do higieny i jakości do chwili opuszczenia naszego magazynu. Poza tym przepisy zabraniają ponownego przyjmowania jaj.
Jak poradziliście sobie z jajami, które wysyłaliście na eksport?
Jarosław Mormuł: - Poradziliśmy sobie. Każdy może jednak odpowiedzieć na pytanie, jak trudno jest znaleźć kontrahenta na tak dużą skalę. Wymagało to wielu miesięcy wysiłku i współpracy. My pielęgnowaliśmy ten układ, dostarczaliśmy towar na czas i kosztowało to nas sporo. Teraz nadszarpnięto nasze zaufanie. Mój klient rozumie tę sytuację, ale wiadomą rzeczą jest, że ktoś wszedł w nasze miejsce.
Czy otrzymaliście jakąś pomoc ze strony Rządu?
Jarosław Mormuł: - Spotkaliśmy się z Głównym Lekarzem Weterynarii, również Minister Sawicki został poinformowany o całej sytuacji, ale do dziś nic się nie zmieniło w zakresie handlu z Czechami i Słowakami. Wydaje mi się, ze Polski Rząd powinien interweniować w Brukseli i powinny być podjęte normalne procedury unijne, aby odblokować handel.