Krajowa Federacja Producentów Zbóż wydała w tym roku rekomendacje dla jednego z fungicydów, którego badania wdrożeniowe i rejestrację koordynował Pan jako przedstawiciel producenta. Jest to wydarzenie właściwie bez precedensu, bowiem organizacja ta nie udzielała dotychczas takich rekomendacji. Czym zatem charakteryzuje się ten produkt, co odróżnia go od innych preparatów dostępnych na rynku i w czym tkwią jego zalety?
Paweł Banach: - Rekomendacja to wielki sukces, gdyż Yamato 303 SE jest jedynym wyróżnionym przez tę prestiżową organizację fungicydem do stosowania w pszenicy ozimej. Tak wielkie wyróżnienie ma oczywiście swoje podstawy w charakterystyce tego produktu. Jego charakterystykę możemy rozpatrywać w wielu aspektach. Aby się zbytnio nie rozwodzić chciałbym zaprezentować tylko 2, ale moim zdaniem bardzo ważne elementy: Po pierwsze Yamato to produkt całkowicie unikatowy na polskim rynku. Na początku 2011 roku mieliśmy w Polsce 73 fungicydy zarejestrowane w ochronie pszenicy ozimej, z tego zaledwie 14 ma możliwość stosowania we wszystkich fazach rozwojowych, a więc od fazy krzewienia do fazy kłoszenia. Tylko 7 z nich zwalcza pełen zakres chorób najważniejszych dla danej fazy rozwojowej, a tylko jeden zwalcza najważniejsze choroby w trzech kluczowych uprawach – pszenicy, rzepaku i buraku cukrowym. Tym produktem jest właśnie Yamato.
Po drugie to nie tylko produkt skuteczny, ale także bezpieczny – zarówno dla człowieka jak i dla środowiska naturalnego. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że dzięki swojej klasyfikacji, opróżnione opakowania po środku nie podlegają kaucjonowaniu oraz zwrotowi do punktu sprzedaży, lecz mogą być traktowane jak zwykłe odpady komunalne. Etykieta środka nie ma określonych żadnych stref ochronnych oraz nie ma określonego żadnego okresu prewencji dla pszczół.
Fungicyd zawiera dwie substancje aktywne – tiofanat metylowy i tetrakonazol - od kilkudziesięciu lat wykorzystywane w środkach ochrony roślin. Na czym więc polega innowacyjność tego preparatu?
Paweł Banach: - Innowacyjność polega na nowym zastosowaniu znanych substancji aktywnych, które od lat sprawdzają się w uprawach specjalnych, takich jak warzywa, sady i rośliny ozdobne. Takie uprawy wymagają wyjątkowo starannej i skutecznej ochrony. Dla takich upraw z reguły mają zastosowanie najlepsze i najkosztowniejsze rozwiązania. Obecnie ich skuteczność mogą wykorzystać producenci rolni na szeroką skalę w uprawie zbóż, rzepaku i buraka cukrowego. Pomimo że produkt oparty jest na znanych substancjach aktywnych, to jednak ich kombinacja i zastosowanie w zupełnie innych uprawach stwarza nowe możliwości walki z chorobami grzybowymi w uprawach rolniczych. Na uwagę zasługuje także unikalna forma użytkowa środka o nazwie SE, czyli zawiesino-emulsja. Techniczna definicja formulacji SE mówi, że jest to płynna niejednorodna forma użytkowa zawierająca substancje aktywne w postaci mieszaniny rozdrobnionych cząstek stałych i małych kropli cieczy organicznej zawieszonych w formie wodnej, do stosowania po rozcieńczeniu wodą. Tę skomplikowaną definicję możemy przełożyć na prostszy język i powiedzieć, że forma użytkowa SE łączy w sobie cechy i zalety dwóch różnych formulacji: zawiesiny oraz emulsji. Dzięki temu środek jest łatwy w stosowaniu, dokładnie i precyzyjnie pokrywa opryskiwane powierzchnie, jest szybko pobierany przez rośliny i odporny na zmywanie przez opady.
Czy preparat ten jest stosowany w innych krajach? Podobno został on stworzony specjalnie dla polskiego rynku. Jeśli to prawda, z czego wynika takie podejście firmy?
Paweł Banach: - Nasza firma mimo, że jest koncernem globalnym, to przygotowuje produkty pod potrzeby konkretnych rynków. Polskie rolnictwo ma swoją specyfikę. Istnieją gospodarstwa wielkopowierzchniowe, wyspecjalizowane w towarowej produkcji wysokojakościowej pszenicy, rzepaku i buraków cukrowych, ale są też gospodarstwa mniejsze, w których produkcja odbywa się w sposób mniej intensywny. Polscy rolnicy potrzebowali produktu uniwersalnego, zwalczającego choroby kompleksowo, nie wymagającego dokładnego rozpoznawania patogenów i kwalifikującego się do stosowania w różnych uprawach i w różnych warunkach gospodarowania. Takimi cechami odznacza się ten fungicyd.
Fungicyd jest stosunkowo niedługo na polskim rynku. Czy rolnicy wiedzą już jak go stosować? Czy mógłby Pan określić skalę jego stosowania?
Paweł Banach: - Produkt dostępny jest na polskim rynku od 3 lat. Tylko w ubiegłym, 2011 roku został zastosowany na ponad 100 tys. ha. Staramy się przekazać rolnikom jak najwięcej informacji na temat optymalnej walki z patogenami przy zastosowaniu tej innowacyjnej technologii m.in. poprzez kampanie informacyjne np.: „tydzień mocnego uderzenia”. Prowadzimy coroczne spotkania kameralne oraz warsztaty polowe, podczas których nasi przedstawiciele oraz zaproszeni przez nas przedstawiciele świata nauki przekazują wiedzę na temat właściwego stosowania środków ochrony roślin. Jednym z głównych tematów podczas tych spotkań w ciągu 3 ostatnich lat była kwestia właściwego stosowania fungicydów w zbożach i rzepaku.
Skoro w Polsce fungicyd odniósł taki sukces czy firma zamierza wprowadzić go na inne europejskie, bądź światowe rynki? Jakie są plany w tym zakresie?
Paweł Banach: - Tak, rozpoczęto procedurę rejestracyjną środka w krajach sąsiadujących, takich jak Czechy i Słowacja. Dalsze plany obejmują wstępnie Europę i spółki – córki Sumi Agro Europe, a więc np. Bułgarię, Węgry i prawdopodobnie w Niemcy i Wielką Brytanię. Trzeba mieć świadomość, że przed wprowadzeniem środka na wybrany rynek należy przeprowadzić dokładną jego analizę. Taka praca została w pierwszej kolejności przeprowadzona dla Polski – jak już wspomniałem Yamato został dedykowany głównie dla rynku polskiego. Teraz badane są możliwości wprowadzenia środka o takiej charakterystyce także na innych rynkach.
Na razie produkt jest zarejestrowany do zwalczania chorób w uprawach pszenicy ozimej, rzepaku i buraka cukrowego. Podobno w niedalekiej przyszłości fungicyd ten ma stać się najbardziej uniwersalnym i kompleksowym preparatem zarejestrowanym dla kolejnych upraw. Jakie są plany w tej kwestii?
Paweł Banach: - Trwają już prace nad rozszerzeniem zakresu rejestracji o kolejne uprawy: pszenicę jarą, jęczmień jary i ozimy, żyto, pszenżyto, a także poszerzymy rejestrację o kolejne choroby w uprawie buraka cukrowego.
Czy w ofercie firmy pojawią się w najbliższym czasie inne preparaty przeznaczone dla polskich rolników?
Paweł Banach: - Oczywiście takie plany są, ale nie chciałbym mówić o żadnych konkretach. Zapewne zapyta Pani „dlaczego” – odpowiedź jest prosta: długotrwałość oraz nieprzewidywalność procesu rejestracji. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły, mogę tylko powiedzieć, że sama procedura administracyjna związana z dopuszczeniem środka ochrony roślin do obrotu na poziomie krajowym trwa obecnie od 2 do 5 lat. Do tego należy dodać 2 – 3 lat doświadczeń polowych (czasami jest to nawet kilka lat) oraz co najmniej kilkuletni czas niezbędny na skompletowanie dodatkowej dokumentacji związanej z toksykologią, ekotoksykologią, losem i zachowaniem środka i jego metabolitów w środowisku i wiele, wiele innych badań. Często zdarzało się tak, że wprowadzenie jakiegoś produktu na rynek opóźniało się nawet o kilka lat w stosunku do pierwotnych planów. Oczywiście, o każdej nowości, która będzie wprowadzana na nasz rynek będziemy naszych klientów informować we właściwym momencie i w taki sposób, aby przekazać naszym klientom niezbędną wiedzę.