Z informacji publikowanych w "Rynku mięsnym" i "Agromonitorze" wynika, że w marcu pogłowie spadnie do 13,5-13,7 mln sztuk. Czy wobec powyższego mamy do czynienia z największym od 40 lat dołkiem świńskim, co oznacza, że wobec osłabienia złotego (nieopłacalny import żywca) zakłady ubojowe (mięsne) mogą mieć wkrótce kłopoty z pozyskiwaniem żywca wieprzowego?
Tadeusz Blicharski: - Sytuacja na rynku trzody chlewnej jest bardzo poważna i złożona. Kryzys produkcji trzody wynika z kilku czynników. Bez wątpienia wielkie znaczenie ma struktura naszych gospodarstw utrzymujących trzodę. Tak silnego rozdrobnienia nie ma w żadnym kraju o dużej skali produkcji. Małe gospodarstwa są szczególnie wrażliwe na zmiany koniunktury. Tam następują najszybsze i najbardziej drastyczne zmiany liczebności stad. Długi okres dekoniunktury na rynku trzody szczególnie zniechęcił właścicieli małych stad do kontynuowania czy wznawiania produkcji. Należy pamiętać, że ceny rynkowe trzody, także w Polsce, są w znacznym stopniu dyktowane przez ofertę trzody duńskiej. A tam efektywność produkcji stoi na najwyższym poziomie co pozwala na kontynuowanie produkcji także przy niskich cenach żywca. Nasze drobne gospodarstwa zwykle nie liczą kosztów produkcji i realnego zysku jednostkowego, jednak utrzymujące się niskie ceny skupu żywca zniechęcają do produkcji.
Obecna polityka wspierania rolnictwa nie jest adresowana do właścicieli większych stad a raczej powoduje dalsze rozdrabnianie produkcji. Mimo tych wszystkich trudności obecnie obserwujemy pewne ożywienie na rynku trzody. Wzrosły radykalnie ceny prosiąt, zauważalnie wzrósł popyt na loszki remontowe. W zakładach ubojowych radykalnie zmniejszyła się liczba ubijanych loch. Zatem pierwsze oznaki zwiększenia oferty tuczników na rynku pojawią się wczesną wiosną 2009 roku. Większej oferty tuczników należy oczekiwać dopiero jesienią 2009 roku. Muszę przy tym wspomnieć o ważnych czynnikach zewnętrznych takich jak Program Zwalczania Choroby Aujeszkyego oraz presji ze strony silnych rynków: niemieckiego, duńskiego czy holenderskiego. Jak wynika z obecnych analiz tamtejszych rynków utrzymuje się tam wysoka produkcja i napływ wieprzowiny z importu poważnie ograniczy wzrost cen na rynku polskim. Trudną sytuację będą mieć podmioty prowadzące ubój i bazujące na krajowym surowcu rzeźnym. Ceny zatem zapewne wzrosną najbardziej latem 2009 roku. Jednak czynniki kryzysu światowego mogą w poważnym stopniu wpłynąć na destabilizację rynku i podawanie prognozy cenowej jest ryzykowne.
Czy wobec powyższego możemy się spodziewać rekordowych cen skupu żywca - jeśli tak - to na jakim poziomie i kiedy?
Tadeusz Blicharski: - Jak wcześniej mówiłem zapewne w okresie lipca – września będą najwyższe ceny żywca. Jednak zbyt wiele czynników może wpłynąć na cenę (np. kurs złotego do euro) aby wyrokować o wymiernej wysokości ceny. Ale cena za tusze E klasy nie będzie niższa niż 6 złotych. Chyba, że tak wzrośnie bezrobocie, że drastycznie spadnie siła nabywcza społeczeństwa i konsumpcja.
Jakie argumenty przemawiają za tym, iżby Bruksela przywróciła zniesione w sierpniu dopłaty do eksportu wieprzowiny poza kraje unijne? Jakie to może mieć znaczenie dla eksporterów i hodowców teraz i w przyszłości? I kto na tym najbardziej skorzysta - czy przypadkiem nie chodzi tu wyłącznie o interes eksporterów?
Tadeusz Blicharski: - Produkcja trzody w UE w roku 2009 będzie ogólnie niższa niż w 2008 lecz wyższa niż w latach poprzednich. Konsumpcja na skutek kryzysu zapewne spadnie zatem istnieje uzasadniona konieczność rozwoju i wspierania eksportu.
Jak wytłumaczyć odnotowywany ostatnio w Danii i w Niemczech spadek cen żywca z jednoczesnym załamaniem się produkcji w tych krajach? Jakie to może mieć przełożenie na nasz eksport i chów trzody?
Tadeusz Blicharski: - Jest to załamanie rynków eksportowych, np. w Danii załamał się rynek eksportu trzody tzw. organicznej eksportowanej do Wielkiej Brytanii. Pewne kierunki produkcji, np. ekologicznej w dużym stopniu załamaniu na skutek drastycznego spadku popytu. Produkcja zwłaszcza w Niemczech ostatnio bardzo rosła przekraczając po raz pierwszy konsumpcję wewnętrzną. W ten sposób powstał potężny podmiot eksportujący żywiec. Dodatkowo rynek niemiecki jest pod rosnącą presją tuczników z Danii. Stale utrzymujące się tam bardzo niskie ceny skupu dyktowane przez Danish Crown skłaniają duńskich producentów doi wywozu tuczników do Niemiec co dodatkowo oprócz rosnącej własnej produkcji obciąża ten rynek.
Czy "Polsus" ma pomysł na ograniczenie i eliminowanie najgroźniejszych chorób trzody oraz niedopuszczenie np. do skażeń dioksynami (przypadek irlandzki) lub innami związkami zawartymi w podawanej paszy?
Tadeusz Blicharski: - „Polsus” bardzo intensywnie pracuje wraz z krajowym przemysłem mięsnym nad programami marketingu i promocji wieprzowiny. Jesteśmy jednym z najważniejszych negocjatorów w sprawie ustawy o promocji artykułów rolno spożywczych. „Polsus” wspierał także bardzo aktywnie wdrożenie programu zwalczania choroby Aujeszkyego. Wreszcie „Polsus” był inspiratorem uruchomienia internetowej giełdy żywca.