Skąd się wzięło źródło inspiracji w Pani twórczości?
Teresa Maciejak: - Od wielu lat wykonuję rzemiosło artystyczne w postaci wikliniarstwa. Umiejętności wyplotu przejęłam po mamie i dziadku. Teraz, również moje córki są związane z tym zawodem.
Czy pamięta Pani pierwszą rzecz wyplecioną przez siebie?
Teresa Maciejak: - Jak już wspomniałam wikliniarstwem zajmowała się moja mama, a wcześniej dziadek, więc styczność z tym miałam już od najmłodszych lat. Już jako kilkuletnia dziewczynka, za każdym razem, gdy mama odchodziła na chwilę od pracy, ja szybko zajmowałam jej miejsce i próbowałam doplatać chociaż kawałek do jej dzieła.
Proszę powiedzieć, co zazwyczaj tworzy się z wikliny?
Teresa Maciejak: - Dawniej z wikliny wykonywano wyroby użytkowe, takie jak kosze, łóżeczka, beczki itp. Dziś wiklina wchodzi do ogrodu jako płot, osłona nieciekawych kątów, wiszące donice kwiatowe, a także w formie ptaków i ogólnie zwierząt. Nową sztuką staje się wyplatanie żywych form ogrodowych z wikliny.
Czy dużo Pani prac ujrzało światło dzienne?
Teresa Maciejak: - Każdy rok przynosi nowe wyzwania, gdyż wykonuję prace nietypowe. W ubiegłym roku wykonywałam z wikliny wiele rekwizytów do filmu reklamowego- gitarę, kostiumy kąpielowe, rekina i deski surfingowe. Jest to najlepszy dowód na to, że z wikliny można zrobić praktycznie wszystko. Wykonałam też żłóbek z wikliny do kościoła w Piątku o szerokości 3 metrów. Moje prace są w różnych miejscach.
Ile czasu poświęca Pani swojej pasji?
Teresa Maciejak: - Wiklina to praktycznie całe moje życie. Teraz oprócz tworzenia, także nauczam innych. Chcę poszerzać i uatrakcyjniać swój coroczny "Plener z wikliną", na którym można obserwować m.in. artystów przy pracy i samemu spróbować coś wykonać. To wszystko wymaga dużo czasu, ale to w końcu moja pasja...