Na dzień dzisiejszy funkcjonuje 13 spółdzielni mleczarskich, z czego 6 jest w kategorii B1, czyli muszą spełnić wymogi do końca 2003 roku z możliwością przedłużenia do 31 marca 2004 roku i 7 jest w kategorii B2, czyli muszą spełnić wymogi do końca 2005. Na dzień dzisiejszy nie mamy żadnej spółdzielni na Dolnym Śląsku w kategorii A, spełniającej wszystkie wymogi Unii Europejskiej.
Co zmieni się w polskim mleczarstwie w momencie naszego wejścia do Unii Europejskiej?
Zarówno ja, jak i producenci uważamy i liczymy na to, że z chwilą wejścia do UE cena skupu mleka wzrośnie Liczymy również, że wzrosną ceny artykułów mleczarskich, bo niestety w tym momencie są one stosunkowo relatywnie tanie. Ale naszą największą nadzieją jest to, że zwiększy się spożycie mleka, bo my w Polsce mało go spożywamy. Jeżeli wzrośnie w granicach 20-30 %, będzie to wtedy wskaźnik na zwiększenie cen skupu mleka, a jednocześnie na niewielkie podniesienie cen artykułów mleczarskich.
Co sprawi, że nasze wyroby mleczarskie będą konkurencyjne dla produktów unijnych?
Przede wszystkim jakość mleka. Już w tym momencie produkujemy 70 % mleka w klasie Ekstra. Poza tym jakość wyrobów mleczarskich, zdrowych wyrobów, które zawierają niewielkie ilości (znikome), środków chemicznych wspomagających produkcję, co jest bardzo ważne. Mamy naturalne produkowane wyroby, które spełniają wymogi UE, a są o wiele zdrowsze. No i to jest polskie, to nas powinno cechować. Powinniśmy konsumować polskie wyroby, które są bardzo dobre, często lepsze od unijnych.
Czyli powinni nastawić się na odbiór produktów mlecznych przez naszych rodaków?
Na rynki UE, będzie ciężko eksportować, ponieważ mają oni tam 20% nadwyżkę w mleczarstwie i będzie nam trudno tam zaistnieć. Dlatego musimy szukać rynków wewnętrznych i innych rynków, na które będziemy mogli eksportować swoje wyroby.
Jak Pan uważa, czy system kwotowania mleka jest korzystny z punktu widzenia producenta?
System kwotowania mleka robi jakiś porządek w produkcji mleka. Do tej pory w zasadzie to nawet spółdzielnie mleczarskie i związki spółdzielcze, nie wiedziały do końca, ile tego mleka produkujemy. W tej chwili będziemy mieli ten problem rozwiązany. Będziemy mogli wprowadzić specjalizację produkcji, spółdzielnie wiedząc ile będą miały ile będą miały mleka, będą mogły kształtować swoją produkcję, a zarazem zmniejszać ich koszt. Uważam, że to bardzo dobrze, że wprowadzony jest ten system kwotowania. Zobaczymy tylko w jaki sposób te kwoty będą przydzielane, bo to też jest ważne ilu rolników spełni wymogi, aby móc produkować mleko, bo wymogi te również bardzo ciężkie dla rolnika.
Sytuacja mleczarstwa dolnośląskiego w chwili obecnej jest bardzo zła, tylko 30% wyrobów mleczarskich spożywanych na Dolnym Śląsku jest tutaj produkowanych, czyżby to był zmierzch tej gałęzi dolnośląskiego rolnictwa rolnictwa? Czy możliwe jest jeszcze jego odrodzenie?
Mamy szansę, tzn. mleczarstwo dolnośląskie, bo mamy odpowiednie warunki do produkcji mleka. W oparciu o 2-3 spółdzielnie, które spełnia wymogi unijne, a jestem tego pewny, do końca 2003 roku, na bazie tych spółdzielni, będzie następować powolne odradzanie się mleczarstwa dolnośląskiego.
Czyli jedyny ratunek w łączeniu się spółdzielni?
Musi nastąpić konsolidacja spółdzielni, koncentracja produkcji i specjalizacja, obniżająca zarazem koszty i pozwalająca równocześnie płacić więcej za mleko. Bo wiadomo, że cena zawsze powoduje ten przyrost produkcji, działa mobilizująco dla producenta, który jak osiągnie odpowiednią cenę za wyprodukowany towar, wtedy zwiększa swoją produkcję. Aby była opłacalna produkcja, potrzebna jest wydajność na oborze 5 tys. litrów mleka od krowy i około 25 sztuk. I to właśnie takie gospodarstwa będą produkowały na potrzeby spółdzielni, natomiast ci co mają 2-3 krówki będą zaopatrywać sąsiadów.