Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Rozmawialiśmy z Panem Janem Krzysztofem Ardanowskim - prezesem Krajowej Rady Izb Rolniczych

18 marca 2004

1. Jak ocenia Pan dolnośląskie rolnictwo?

Dolny Śląsk jest głównym województwem rolniczym w Polsce. Widać wyraźnie, że takie województwa muszą mieć inne formy wsparcia. W Polsce generalnie należy różnicować wsparcie dla gospodarstw towarowych i oddzielić od wsparcia dla gospodarstw socjalnych. Na Dolnym Śląsku, jest wiele dużych gospodarstw, o dobrych osiągnięciach. Nie można dopuścić do roztrwonienia tego dorobku. Wydaje mi się, że pomimo kryzysu w polskim rolnictwie, rolnictwo dolnośląskie radzi sobie, powiedziałbym nawet że radzi sobie nienajgorzej, tylko trzeba nie przeszkadzać i pomóc, pomóc w sensie powiązania gospodarstw rolnych z rynkiem tak aby produkowały i miły możliwość sprzedaży.

2. Jak ocenia Pan działalność Dolnośląskiej Izby Rolniczej?

Dolnośląska Izba Rolnicza, podobnie jak wszystkie Izby Rolnicze w Polsce, przechodziła okres wyborów, weryfikacji demokratycznych delegatów, dla niektórych był to okres bolesny, nie zostali ponownie wybrani. DIR jest jedną z najbardziej dynamicznych Izb Rolniczych w Polsce. Podejmuje szereg ciekawych inicjatyw, myślę, że wiele Izb Rolniczych mogło by się wiele od niej nauczyć. Podobnie jak i inne Izby Rolnicze, DIR sygnalizuje problemy polegające na tym, że jeżeli samorząd rolniczy, jak zwykle, pozostanie bez znaczniejszego wpływu na podejmowane decyzje w zakresie wsi i rolnictwa, to zaufanie do samorządu rolniczego może ulec zmianie, erozji powiedziałbym. Wtedy wielu rolników będzie zadawało pytanie: Po co w takim razie Izby, samorząd rolniczy, jeżeli nie jest w stanie skutecznie wpłynąć na politykę rolną państwa? Dlatego działania które podjęliśmy na forum ogólnopolskim, ministerstwie rolnictwa, parlamencie idą w kierunku uzmysłowienia rządzącym, że głębokie zmiany na wsi, są nieuchronne. Tak głębokie zmiany łatwiej jest wprowadzać, jeżeli jest to wsparcie partnerów społecznych na wsi, jeżeli są organizacje rolnicze które się utożsamiają z tymi zmianami, które twardo negocjują kierunki zmian, zakres zmian czy tempo zmian. Przecież to są problemy które będą dotyczyły każdej rodziny rolniczej, każdego gospodarstwa. Organizacje społeczne które biorą udział przy ustalaniu kierunku tych zmian, mają również obowiązek później tych zmian bronić, tłumaczyć rolnikom, że są one niezbędne, potrzebne, bo w ostatecznym rozrachunku przyniosą one mu korzyści. Ja widzę Izby Rolnicze w następujący sposób: powinny one być fragmentem władzy publicznej, publiczno-prawnej, który reprezentuje rolników poprzez demokratyczny tryb wybierania delegatów ale jest współodpowiedzialny za zmiany na wsi, za kreowanie postępu na wsi. Jest tym partnerem rządu, który jest mocno umocowany również przy podejmowaniu decyzji, a nie tylko przy opiniowaniu, tak jak jest do tej pory. Te same stanowisko zajmuje DIR.

3. W tym roku rolnicy będą musieli zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, jaki staną przed nimi po wejściu w szeregi unijne, główną nowością będą dla nich nowe zasady interwencji, zwłaszcza na rynku zbóż.

Ja generalnie nie jestem zwolennikiem skupu, jaki jest w Polsce w ciągu kilku ostatnich lat. I dobrze że ten system się skończy, że to był ostatni rok skupu na starych zasadach. Zasadach nie zapewniających szczelności systemu, powodujący, że pieniądze które mają trafić do rolników rozpływają się gdzieś po drodze, że nie udało się uniknąć kolejek, że różne patologiczne zjawiska w tym systemie występują. Po aferach ze znikającym zbożem, rolnicy stracili zaufanie do Agencji, państwa, do sytemu. Izby Rolnicze jak co roku, będą monitorowały skup, będą informowały o ewentualnych problemach, nieuczciwościach w tym skupie, po to, aby pieniądze państwowe, których jest przecież mało, trafiły do gospodarstw na wsparcie, na inwestycje w tych gospodarstwach. Żeby faktycznie trafiały do rolników, a nie rozpływały się wśród złodziei.

4. W tym roku po raz pierwszy rolnicy będą mieli możliwość skorzystania z dopłat bezpośrednich. Rolnicy do tej pory nie wierzą, że system dopłat ruszy na czas

Rolnicy, wbrew temu co się o nich mówi, zachowują się bardzo racjonalnie. Chcą mieć informacje, które pozwolą im przeanalizować sytuacje każdego pojedynczego gospodarstwa, informacje, które sprawią, że mieliby wiarygodny bilans zysków i strat dla gospodarstwa. Płatności bezpośrednie to jest, owszem wejście w nowy system finansowania rolnictwa, ale nikt w Polsce nie jest w stanie powiedzieć o ile wzrosną koszty środków produkcji, usług. Nie wiadomo czy płatności, które dostanie rolnik, mniejsze niż się spodziewano (Unia Europejska bardzo często mówi o solidarności, tylko, że jak doszło do szczegółów finansowych to o tej europejskiej solidarności zapomniała), nie zostaną "zjedzone" przez wzrost kosztów produkcji. Mówiąc o UE trzeba patrzeć na inną bolesną sprawę. Myślę tu o docierających sygnałach o krytycznej sytuacji państwa polskiego. Po 1 maja skończą się środki, które do tej pory były dla rolnictwa, choćby na paliwo rolne, kredyty preferencyjne, dofinansowanie KRUS-u.

Jestem przekonany że polski rolnik ma szanse konkurować z rolnikami unijnymi, ale trzeba tu jeszcze wykonać sporą pracę przed wejściem do UE, a nie koncentrować się na samych dopłatach bezpośrednich. Płatności te są ważne, ale stanowią one tylko 40 % możliwych do uzyskania środków dla wsparcia rolnictwa. Pozostałe to są środki fakultatywne z II filara wspólnej polityki rolnej oraz środki strukturalne, które wymagają pewnej wiedzy, pewnej umiejętności, również posiadania odpowiednich instytucji państwowych, które by były w stanie skutecznie pomoc rolnikom w zdobywaniu tych pieniędzy. Boję się i jest to niestety obawa realna, że są do dyspozycji środki dla polskiego rolnictwa, a my nie będziemy potrafili ich spożytkować, nie będziemy umieli przygotować odpowiedniej liczy projektów, bo mamy niesprawną administrację, która nie jest wstanie przestrzegać pewnych procedur. Tutaj chciałbym wyrazić swój niepokój związany z opóźniającą się budową systemu ICAS. To są problemy które rolnicy zgłaszają rolnicy, o których mówią. Rolnicy nie są przeciwni UE, tylko mówią "to co UE do tej pory na nas wymusiła, było dla nas niekorzystne, duży napływ żywności, wykupienie majątku narodowego, również w otoczeniu rolnictwa." Wchodzimy do Unii z niesprawna administracją, może się okazać, że nie uzyskamy tego co moglibyśmy uzyskać, a koszty poniesiemy ogromne. Tylko że koszty integracji polskie rolnictwo już poniosło i teraz jeżeli byśmy nie chcieli skorzystać z możliwości to byłoby to nierozsądne po prostu. Może Izby Rolnicze nie mówią tego w sposób nachalny ponieważ zdania rolników są podzielone. Ja wierze w jakiś chłopski rozsądek i w chłopskie racjonalne myślenie, tylko boleję nad tym, że wiele decyzji , które już dawno powinny być podjęte przez państwo polskie, nie zostało podjętych i w dalszym ciągu nie wiemy, jak będą funkcjonowały środki o których mówiłem, środki z funduszy strukturalnych. Co to jest pomoc dla gospodarstw niskotowarowych. O tym się często mów, że małe gospodarstwa dostaną pomoc - 5 tyś. przez 5 kolejnych lat, jeżeli dostosują dostosują gospodarstwo do sprzedaży rynkowej. Ale jak to rozumieć? Czy sprzedaż jednej kury, jeżeli wcześniej nic się nie sprzedawało to już sprzedaż rynkowa? Na to pytanie nie potrafi w Polsce nikt odpowiedzieć. Mówi się jednym tchem o pieniądzach dla rolników gospodarujących w warunkach trudnych LET, tylko nie wiadomo które gminy zostaną do LET zakwalifikowane. Bo będzie kwalifikowana gmina a nie gospodarstwo, około 54 % Polski będzie w LET, , tylko problem polega na tym, że w większości gmin występuje duże zróżnicowane glebowe i może się okazać, że w jednej gminie rolnik, który gospodaruje na I klasie, dostanie dopłatę za warunki trudne, a w gminie która nie zostaną zakwalifikowane do LET, rolnik który gospodaruje na VI klasie, gdzie mu wiatr zabiera piasek z pola, dopłat nie dostanie. W dalszym ciągu nie są gotowe dwa podstawowe dokumenty określające dodatkowe wsparcie dla rolnictwa i związane z nim wymagania: sektorowy program operacyjny SPO i program rozwoju obszarów wiejskich PROW. To są dwa dokumenty, które są w dalszym ciągle na etapie projektów, w uzgodnieniach, konsultacjach. Te dwa dokumenty określają w szczegółach możliwości pozyskania dodatkowych pieniędzy z UE. Należy szczególnie cieszyć się na wsparcie finansowe z kasy Unii, a nie z kasy narodowej. Bo jak powiedziałem, kasa państwa polskiego jest pusta i nie należy się spodziewać żadnego wsparcia od rządu. W związku z tym będzie to w ramach wspólnej polityki rolnej wsparcie z Brukseli. Nastąpi ustabilizowanie rynku, ponieważ polskie rynki mleka, zboża, mięsa, wejdą do rynku europejskiego, czyli stabilizacja tego rynku, poszczególnych rynków , będzie także elementem polityki UE. I problem choćby nadwyżki wieprzowiny w Polsce, problemy rynkowe, które mogą być rozwiązane poprzez dopłaty do eksportu, dopłaty do składowania, również wszelkiego dopłaty na rynku mleka do różnych sposobów jego wykorzystania (mleka w szkołach i różnych innych instytucjach, na cele charytatywne), byłyby dofinansowywane z pieniędzy unijnych, dotyczyłyby również naszych rynków, naszych produktów. Również jeżeli będziemy umieli dobrze wykorzystać dostęp, teraz blokowany przez granice, przez cła, przez przepisy weterynaryjne, dostęp do rynków unijnych polskiej żywności, która jest bardzo dobrze oceniana w Europie, ze względu na dobry smak, pewne specyficzne walory, to otwiera się przed nami ogromny, ponad 400 mln rynek konsumentów. Jest to ogromna szansa dla naszego rolnictwa. Teraz wyłącznie od nas, od polskiej administracji, od polskiej władzy, od polskich rolników, od ich zaradności i przedsiębiorczości zależeć będzie czy my będziemy umieli ta historyczną szanse, jaka jest integracja z UE wykorzystać, czy nie będziemy umieli, żeby nie było później: Mądry Polak po szkodzie.

5. Jakie zmiany, nowe zadania czekają polskie Izby Rolnicze po 1 maja 2004r.?

Przede wszystkim jestem przekonany, że zmiany na polskiej wsi są konieczne i nie są zależne tylko od UE. Wieś będzie ulegała naturalnym zmianom cywilizacyjnym. Zapaść cywilizacyjna, w jakiej się dziś znalazła, nie może trwać w nieskończoność. Jest to upokarzające, jest to demoralizujące oraz niesprawiedliwe, ponieważ przekłada się to na system edukacji, dostęp do służb zdrowia, do dóbr cywilizacji. Wieś w Polsce jest traktowana jako swoistego rodzaju zewnętrzna kolonia, do której były przerzucane wszystkie problemy transformacji. To jest taki bufor, gdzie wyładowywano problemy bezrobocia w Polsce, napływu taniej żywności - to było spychanie wszystkiego na wieś. Wieś musi ulec zmianom, zmianą które będą długie, skomplikowane, trudne, bardzo często niezrozumiałe przez rolników. Wydaje mi się, że trudno sobie wyobrazić, że zmiany w Polsce będą prowadzone wyłącznie przez administrację, będą narzucane, będzie zmuszanie rolników do pewnych określonych zachowań. Jest czasami taka tendencja, aby wprowadzić nowe prawa, nowe rozporządzenia, zmusić chłopa aby ich przestrzegał, a ja nie to go ukarać, To nie z polskimi rolnikami. Nie dali się zapędzić do kołchozów, są twardymi ludźmi, o silnie rozbudowanym poczuciu własności, Nie jest łatwo zmusić go do czegokolwiek, nawet do rzeczy pozytywnych. Analizowałem rozwój obszarów wiejskich w krajach o podobnej strukturze 40 lat temu, takich jak m.in. Francja, Dania. Tam parlamenty podjęły decyzję, że oprócz działań administracyjnych jest potrzebny społeczny, chłopski partner, wiarygodny, uczciwy, demokratycznie weryfikowany, który będzie partnerem w rozwiązywaniu problemów. On będzie z rządem konsultował problemy, uzgadniał, wykłócał się o pewne chłopskie racje, ale jeżeli już zostanie ustalony kierunek zmian, zostanie ustalony kompromis, to również on, ten chłopski partner, będzie tłumaczył rolnikom, że te zmiany są potrzebne, które w perspektywie okażą się pożyteczne, a nie administracja, nie politycy którym w Polsce się nie wierzy. Polacy uważają, że pilnują oni własnych, partykularnych interesów władzy a nie myślą w kategoriach społeczeństwa w tym i rolników. Trudno jest przekonać rolnika do czegoś, kiedy ta władza próbuje mu coś narzucać. I tu parterem społecznym, najbardziej logicznym jest, jak w innych krajach, samorząd zawodowy rolników, czyli Izby Rolnicze, które w krajach, gdzie funkcjonuje taki model rozwoju, oparty o partnerstwo społeczne, o udział w organizacji pozarządowej, o zaufanie społeczeństwa obywatelskiego dostały od parlamentu ogromne uprawnienia. Państwo przekazało część swojej władzy, część swoich uprawnień partnerowi społecznemu, czyli Izbą Rolniczym. Oczywiście Izby Rolnicze przyjęłyby na siebie współodpowiedzialność, nie można bowiem być z jednej strony udziałowcem władzy, sprawować władzę i jednocześnie mówić" my za to mnie odpowiadamy" Myślę, że Izby Rolnicze w Polsce są świadome, że spada na nie odpowiedzialność za polską wieś i są gotowe do przyjęcia tej odpowiedzialności. Trzeba oczywiście ćwiczyć pewne techniczne rozwiązania, niektórym Izbą może trzeba będzie trochę pomóc, trochę ukierunkować. Każda wojewódzka Izba Rolnicza jest samodzielną jednostką samorządową, ale ja jestem przekonany, że tylko ten kierunek rozwoju w Polsce może przynieść sukcesy. Bo jeżeli tego nie zrobimy, to samorząd zawodowy zacznie ulegać erozji i może utracić zaufanie rolników i okaże się, że eksperyment pod nazwą IZBY ROLNICZE trzeba będzie zakończyć negatywnie. Jednocześnie ten sposób wywoływania zmian na wsi może doprowadzić do ogromnych niepokojów społeczeństwa wiejskiego, może doprowadzić wręcz do rewolucji, ponieważ ludzie przyciśnięci do muru będą walczyć. Każdy stanie przed koniecznością wyboru pewnej ścieżki rozwojowej, jedni będą się rozwijać jako rolnicy, inni będą musieli zrezygnować z niego i się przebranżowić, bo gospodarstwo nie będzie dla nich żadną szansą. To są trudne zmiany, które burzą pewną społeczną strukturę, burzą pewne wielopokoleniowe przekonania rolników, o pewnej misji, która mają do spełnienia. To jest problem ojcowizny , bardzo silny w Polsce, podjęcia trudnych decyzji. Wielu ludzi jeżeli nie będzie przekonanych do sensu i logiki tych zmian, nie będzie przekonanych do sensu tych zmian, że są to zmiany uczciwe, a będzie tylko myślało, że to fanaberie władzy, widzimisie tak zwanej władzy czy administracji, może zareagować agresywnie. Wtedy takich zastraszonych i zniechęconych ludzi jest bardzo łatwo wykorzystać do destruktywnych działań politycznych, wtedy jest idealne miejsce do pewnych działań populistycznych, dla pokazania że wszyscy są winni, rozbicia odpowiedzialności. Nie wolno do tego dopuścić. Dlatego wydaje mi się, że oferta złożona przez Krajową Radę Izb Rolniczych ministrowi rolnictwa i parlamentowi, propozycja wzmocnienia kompetencji Izb Rolniczych i uczynienia z nich partnera w rozwiązywaniu problemów, partnera, który się nie boi współodpowiedzialności, to jedyna słuszna droga.

Dziękuję za rozmowę


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

ALDI, Carrefour Hipermarket, Dino, TOPAZ, Empik, CCC, Castorama i HEBE to najbar...

Węgry sprawują prezydencję w Radzie do grudnia 2024 r. włącznie a tekst ten będz...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę