MERCOSUR1
TSW_XV_2025

Rozmawialiśmy z Panem Janem Krzysztofem Ardanowskim, Prezesem Krajowej Rady Izb Rolniczych

28 stycznia 2005

Jakie są zdaniem Pana Prezesa największe problemy polskich rolników?




Jan Krzysztof Ardanowski:
Niestety, wejście Polski do Unii Europejskiej nie rozwiązało, jak głosili naiwni euroentuzjaści, podstawowych problemów polskiego rolnictwa. Pierwsze miesiące po integracji pokazują, że w dalszym ciągu szalenie niestabilna sytuacja utrzymuje się na poszczególnych rynkach rolnych. Przykładem tego może być istotny spadek cen na zboże i rzepak. Ogromne trudności przeżyli producenci warzyw i owoców, szczególnie miękkich. W produkcji roślinnej właściwie jedyną, opłacalną uprawą w 2004 roku były buraki cukrowe. W produkcji zwierzęcej zauważyliśmy co prawda wzrost cen mięsa, ale niestety ta tendencja już się skończyła, a rynek reaguje znaczącym spadkiem cen, przede wszystkim wieprzowiny. Sen z powiek spędza przewidywana w 2005 roku tzw. górka świńska.

Ze względu na skumulowanie się kilku elementów, wynikających z jednej strony z pewnej cykliczności w produkcji trzody, a z drugiej z dużych zbiorów zbóż w ubiegłym roku, które przy trudnościach w sprzedaży i niskiej cenie zostaną za pewne przerobione na wieprzowinę, podaż tuczników może być szczególnie wysoka. Zarówno ten rynek, jak i rynek owoców i warzyw wymaga szczegółowego monitorowania i odpowiednich działań rządu w celu poinformowania Komisji Europejskiej i podjęcia działań interwencyjnych. Niewątpliwym, moim zdaniem, problemem polskiego rolnictwa jest również jego niedoinwestowanie. Polskie gospodarstwa towarowe są przeszło dwukrotnie gorzej wyposażone niż ich odpowiedniki w Niemczech. To stworzy bardzo złą sytuację, szczególnie po wprowadzeniu w całej Unii w 2007 roku zasady cross-compliance, czyli obowiązku spełnienia wysokich norm ochrony środowiska, bezpieczeństwa żywności i dobrostanu zwierząt. Polskie gospodarstwa towarowe, jeżeli nie uzyskają możliwości zrealizowania niezbędnych inwestycji w tym zakresie, mogą po prostu wypaść z europejskiej konkurencji. Dlatego trzeba wykorzystać wszelkie dostępne środki z Unii Europejskiej, zawarte w SPO i PROW, ale także utrzymać krajowy system preferencyjnych kredytów inwestycyjnych, które będą niezbędne do sfinansowania koniecznych nakładów.

 Czy Krajowa Rada Izb Rolniczych podejmuje jakieś działania odnośnie dopłat bezpośrednich dla rolników?



Jan Krzysztof Ardanowski:
Krajowa Rada Izb Rolniczych i wszystkie Izby Rolnicze zaangażowały się mocno w pomoc rolnikom w wypełnianiu wniosków o dopłaty bezpośrednie. Ponad 1300 osób oddelegowanych przez Izby Rolnicze ukończyło specjalne kursy i pomagało rolnikom w wypełnianiu dokumentów. Wiele Izb zaangażowało się również w pomoc w pomiarach pól, zakupując różnego rodzaju urządzenia pomiarowe, w tym GPS-y. Przekonywaliśmy rolników, że powinni, pomimo różnych wątpliwości, skorzystać ze wsparcia finansowego w ramach Wspólnej Polityki Rolnej UE. Dlatego też z wielkim niepokojem  obserwowaliśmy różne zabiegi resortu rolnictwa, a w szczególności Ministra Rolnictwa, mające na celu polityczne wykorzystanie dopłat bezpośrednich w kampanii propagandowej rządzącego SLD. Propaganda ta miała wykazać ogromny sukces Pana Ministra Rolnictwa, który nie tylko zapewnił rolnikom dopłaty, ale jeszcze wielokrotnie publicznie zobowiązał się, że wszyscy otrzymają je do końca 2004 roku. Myślę, że zwykła uczciwość nakazywałaby przypomnieć, iż wielkość dopłat wynegocjowanych w Kopenhadze, przecież też nie za wysoka, była raczej zasługą ówczesnego koalicjanta, czyli PSL-u i Ministra Kalinowskiego, niż wypinających obecnie pierś do medali i oczekujących nieuzasadnionych pochwał działaczy SLD. Również jeżeli chodzi o realizację dopłat bezpośrednich, to po co było obiecywać nierealne ich przyśpieszenie? Do końca roku mieli dostać wszyscy rolnicy, a dostała mniej jak połowa z nich. Wielu rolników wierząc ministrowi prolongowało kredyty do końca roku, dzierżawcy wystąpili o przesunięcie rat czynszu, wiele osób zapożyczyło się „po rodzinie”. Czują się oszukani, nabici w "przysłowiową butelkę". Może należałoby ich przeprosić za wprowadzenie w błąd i wyjaśnić, że między intencjami, a możliwościami była duża rozbieżność. Mam nadzieję, że ta sytuacja będzie dla pana Ministra, jak i dla innych polityków nauczką, by nie traktować wsparcia rolnictwa jako politycznej hucpy, a rolników mamić tandetną propagandą sukcesu. Mnie interesuje przede wszystkim, czy wyciągniemy z tego zamieszania wnioski i jak przeprowadzimy w naszym kraju kolejne dopłaty w 2005 roku.

 Co udało się Radzie Izb Rolniczych dokonać w zeszłym roku? Jakimi osiągnięciami mogą się Państwo pochwalić?



Jan Krzysztof Ardanowski:
Miniony rok był dla Izb Rolniczych, podobnie jak dla wszystkich polskich rolników, rokiem ciekawym, ale i trudnym. Weszliśmy do Unii Europejskiej. Rolnicy mają wiele nadziei na poprawę swojego losu, ale zgłaszają też i wiele obaw. Staraliśmy się informować ich szeroko o wszystkich aspektach integracji europejskiej. Izby przeprowadziły ogromną liczbę szkoleń dla rolników. Mając ustawowy obowiązek opiniowania aktów prawnych dotyczących wsi i rolnictwa zgłaszaliśmy wielokrotnie nasze uwagi do projektów ustaw i rozporządzeń. Muszę tu z przykrością stwierdzić, że pracy w tym obszarze jest bardzo dużo. Szczególnie wiele rozporządzeń ministerialnych jest pisanych byle jak, z błędami, nielogicznie. Powoduje to później problemy interpretacyjne lub wręcz uniemożliwia wprowadzanie takiego wadliwego prawa w życie. Część rozporządzeń jest, również na nasz wniosek zmieniana i poprawiana. Przykładów można podać wiele. Musiało być zmienione rozporządzenie o zalesieniach i o programach rolno-środowiskowych. Poprawić trzeba przepisy dotyczące rent strukturalnych, dostosowania do standardów UE. Trzeba będzie zapewne poprawić Ustawę o jednostkach doradztwa rolniczego, skandalem są przepisy, które wyrzuciły rolników prowadzących dodatkową działalność gospodarczą, do której przecież państwo zachęcało, z ubezpieczenia w KRUS. To tylko kilka przykładów.

By być silnym i wiarygodnym reprezentantem rolników, Izby Rolnicze wzmacniają swoje struktury. Tworzymy biura w terenie, by rolnicy mieli bliżej do przedstawicieli swojego samorządu zawodowego. Szkolimy naszych pracowników i wybranych przez rolników delegatów. Niedawno np. ponad 100 osób z Izb przeszło skomplikowane szkolenie, zdało stosowny egzamin i uzyskało certyfikat umożliwiający wykonywanie dla poszczególnych gospodarstw planów rolno-środowiskowych i uzyskanie dzięki temu wsparcia finansowego przez rolników.

Poprawia się wizerunek samorządu rolniczego w mediach. Dziennikarze zaczynają dostrzegać naszą pracę na rzecz środowiska, które reprezentujemy. Informujemy mieszkańców wsi o zachodzących i czekających nas zmianach w różny sposób. W 2004 roku podjęliśmy owocną współpracę z wielkonakładowym, jak na polskie warunki, miesięcznikiem Wiadomości Rolnicze Polska, który jest największą bezpłatną gazetą rolniczą, dostarczającą wiedzę wszystkim zainteresowanym. Wielkim naszym sukcesem jest także uruchomienie od początku nowego roku we współpracy z Polskim Wydawnictwem Rolniczym i Fundacją Klubu 500 miesięcznika Krajowej Rady Izb Rolniczych pod nazwą Polska Wieś. Czasopismo to w nakładzie 50 tys. egzemplarzy, informować będzie nie tylko o tym, czym zajmują się Izby Rolnicze, ale będzie także mówić o dylematach przyszłej polityki wiejskiej w Europie i na świecie. W krótkim z konieczności wywiadzie nie jestem w stanie omówić wszystkich działań i inicjatyw podejmowanych przez Izby Rolnicze. Myślę, że władze dostrzegając wielką aktywność apolitycznego, kompetentnego samorządu rolniczego, powinny w większym niż dotychczas stopniu wykorzystać jego struktury i potencjał w rozwoju polskiej wsi.

 Jakie plany na 2005 rok? Czym będziecie się Państwo zajmować?

Jan Krzysztof Ardanowski: Rok 2005 będzie zapewne rokiem poważnych dyskusji i podejmowania decyzji dotyczących następnego okresu finansowania w Unii, tj. lat 2007-2013. W tym roku zapadną decyzje odnośnie reformy rynku cukru w Europie. Te sprawy mogą bardzo mocno rzutować na kształt i kondycję polskiego rolnictwa. Chcielibyśmy, by głos rolników, głos mądry i odpowiedzialny był słyszany przez rządzących. Będziemy w dalszym ciągu przekonywać polityków do sprawy dla nas oczywistej, że każdy kraj w zjednoczonej Europie funkcjonując w ramach Wspólnej Polityki Rolnej UE, powinien posiadać również własny, narodowy program rozwoju wsi i rolnictwa. Polska powinna utrzymać krajowe narzędzia wsparcia przemian na wsi, a nie tylko oczekiwać, że problem rozwiążą pieniądze unijne. Zdajemy sobie sprawę ze słabości budżetu państwa, ale wyrażamy zdecydowaną obawę, że jeżeli zrezygnujemy sami z dopuszczalnych prawem wspólnotowym form wsparcia rolnictwa, bo nie mamy na nie pieniędzy, to w przyszłości, nawet jeżeli sytuacja ekonomiczna państwa się poprawi, Unia może nie wyrazić zgody na ich przywrócenie. Domagamy się od rządu notyfikowania w Komisji Europejskiej wszystkich dopuszczalnych krajowych form pomocy, tak by w przyszłości to władze polskie decydowały, które z nich stosować.

Niepokój budzi także brak poważnej dyskusji nad strategią dla polskiej wsi na lata 2007-2013. Projekt odpowiedniego dokumentu przedstawiony przez resort rolnictwa w ramach NPR nie był na dobrą sprawę przedmiotem środowiskowych konsultacji. Dostrzegamy w tym niebezpieczną tendencję uzurpowania sobie przez administrację prawa do decydowania o najistotniejszych dla wsi założeniach rozwojowych, bez liczenia się z głosem społeczeństwa wiejskiego.

Rok 2005 chcemy wykorzystać także na wzmocnienie integracji organizacji rolniczych. Niestety dotychczasowa praktyka ambicjonalnych konfliktów między liderami związkowymi, chętnie wykorzystywana w myśl zasady „dziel i rządź” przez polityków, rolnikom służy jak najgorzej. Wobec upolitycznienia organizacji rolniczych szczególny obowiązek obiektywnego reprezentowania rolników spada na apolityczne Izby Rolnicze. Chcemy wzmocnić przede wszystkim organizacje branżowe i doprowadzić wreszcie do silnej, liczącej się, wspólnej reprezentacji polskich organizacji rolniczych przy władzach Unii Europejskiej. Dotychczasowe wątłe przedstawicielstwo Kółek Rolniczych w COPA-COGECA nie może niestety nikogo w Polsce satysfakcjonować. Rozpoczęty rok Izby wykorzystają też niewątpliwie na wzmocnienie swoich struktur i zapewnienie tym samym możliwości świadczenia większej pomocy dla rolników, którzy wszyscy są członkami samorządu rolniczego. Z tego też powodu Izby Rolnicze w Polsce mają nie tylko szczególne prawa do reprezentowania rolników, ale też szczególne obowiązki wobec nich.

 Jak spędził Pan Prezes Święta, Nowy Rok?
Jan Krzysztof Ardanowski: Starałem się Święta i Nowy Rok spędzić z moją rodziną. Żona i piątka dzieci oczekują, że pomimo różnych przyjętych na siebie obowiązków, znajdę chociaż w tym cudownym, rodzinnym czasie możliwość bycia z nimi. W tym roku, powiem przewrotnie, „okazja” taka miała miejsce, bowiem zmorzyła mnie choroba. Było to zapalenie krtani, będące może nie tylko skutkiem wirusa, ale i częstych spotkań z rolnikami.

 Czego życzyłby Pan Prezes sobie a czego rolnikom w 2005 roku?
Jan Krzysztof Ardanowski: Sobie życzę tego samego co moim braciom rolnikom. W życiu osobistym, by nie opuszczało nas zdrowie, by w naszych rodzinach panowała miłość, szacunek i wzajemna solidarność, natomiast w życiu społecznym, by rządzili nami politycy mądrzy, uczciwi i widzący nie własny, lecz społeczny interes. Może ktoś powie, że oczekuję cudu, ale wierzę, że takie oczekiwania są całkiem realne i mogą się spełnić. Co daj nam wszystkim Panie Boże!

Dziękuję za rozmowę.


POWIĄZANE

Amerykański Departament Rolny (USDA) ogłasza kolejną rundę historycznych inwesty...

Oranżada Hellena Party zachęca do wspólnego celebrowania magicznych chwil i zapr...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę