MERCOSUR1
TSW_XV_2025

Chciałbym, by wróciła normalność

28 sierpnia 2002

O tegorocznych żniwach, możliwościach konkurowania polskich rolników z unijnymi oraz internetowej platformie wymiany towarowej Rolb@nk rozmawialiśmy z Leszkiem Gralą – rolnikiem, wiceprezesem Dolnośląskiej Izby Rolniczej, prezesem spółki "AGRO-FARM" w Pisarzowicach k/Lubania.

1. Jak Pan ocenia wielkość i jakość tegorocznych zbiorów zbóż?
Tegoroczne żniwa rozpoczęły się w wielu regionach szybciej niż w latach poprzednich. Na Dolnym Śląsku plony nie odbiegają od średniej krajowej, choć tam, gdzie występował brak opadów zbiory są niższe. Wypada mi się zgodzić z prognozami GUS-u, który zapowiedział, że zbiory tegoroczne będą niższe o 4–5% a pszenicy nawet o 20%. Za kilka miesięcy okaże się, że góra zboża to przysłowiowy mit i trzeba będzie uruchomić bezcłowy import.

2. Jak Pana zdaniem wygląda przygotowanie Agencji Rynku Rolnego do tegorocznego skupu zbóż i jaki procent ogółu będzie objęty tą formą interwencji?
Ocena moja jest bardzo krytyczna – są to najgorzej przygotowane żniwa od lat. I osobiście nie do końca winię Agencję, która realizuje decyzje przyjęte przez rząd. A minister rolnictwa się miota i poprawia na gorsze to, co się w jakimś sensie sprawdziło, zamiast eliminować błędy lat poprzednich. Dzisiaj, gdy w niektórych rejonach żniwa się kończą, podmioty  jeszcze nie przystąpiły do skupu. Nikt o zdrowych zmysłach nie może zaakceptować 3–4-dniowego, czy nawet 6-dniowego stania w kolejkach. Wiele podmiotów zrezygnowało z wcześniejszego uruchomienia skupu, bo nie ma żadnych preferencji z tego tytułu. Tu przypomnę, że w roku ubiegłym podmioty rozpoczynające skup w lipcu i sierpniu korzystały z niższych kredytów. Dzisiaj nie ma żadnych różnic, a możnaby przecież niewielkim kosztem zróżnicować kredyty i niższym oprocentowaniem - np.1,5–2% - zachęcić podmioty do skupu w lipcu, sierpniu i wrześniu. Dzisiaj uważam, że błędem było również tak znaczne ograniczenie skupu ze środków Agencji. Wszyscy zgadzaliśmy się, że od tego typu interwencji należy odchodzić na rzecz dopłat bezpośrednich do hektara, ale... skoro nie było innej koncepcji, to należało zrobić wszystko, by każdy producent posiadający zboża konsumpcyjne sprzedał je w skupie z dopłatami ARR. Proszę zauważyć, że kilka tygodni temu już po przeprowadzeniu pierwszych przetargów rząd obniżył cenę interwencyjną o 70 złotych. To znaczy, że do całego rolnictwa trafi 20–30% mniej pieniędzy. O tyle mniej będzie na odtwarzanie produkcji oraz modernizacje i to bez względu czy ktoś uprawia zboża, czy zajmuje się hodowlą. Tu ceny również spadły – przychody są i będą niższe.
Ale...( może będę zbyt surowy w ocenie) ja uważam, że wieś i rolnictwo słono płaci za swoją ufność wobec rządzącej koalicji oraz za brak sprzeciwów wobec fatalnego – po raz kolejny niższego od poprzednich lat – budżetu, a także za przyjęte z pokorą decyzje o cofnięciu dopłat do mleka, etc. Uwierzyliśmy, daliśmy szansę nowemu rządowi i ponieśliśmy konsekwencje. Od wielu lat najlepsze zrozumienie dla problemów wsi i rolnictwa znajdujemy w opozycji. Ale, gdy opozycja już dojdzie do władzy, to jest tak jak w przypadku SLD-PSL-UP: program i założenia sobie, a życie sobie.

3. Co Pan sądzi o możliwościach konkurowania polskich rolników – także na przykładzie Pana własnego gospodarstwa – z rolnikami z krajów UE i co należy zrobić, aby zapewnić równe warunki konkurencji?
Muszę zaznaczyć, że swoje gospodarstwo przez ostatnie 20 lat powiększyłem 55- krotnie. Dzisiaj gospodaruję na 580 hektarach, z czego 298 stanowi moją własność. Jestem prezesem Spółki uprawiającej 2,5 tysiąca ha, prowadzę własną działalność gospodarczą. Nie jestem jednak optymistą. Dzisiaj, gdy średnio zbieram 5,5–6 ton zbóż proponuje mi się plon referencyjny o połowę niższy i dopłaty realne na poziomie 13%, bo właśnie tyle otrzyma polski rolnik w stosunku do farmera unijnego. Może wyjaśnię z czego to wynika; do każdej z 6 ton plonu referencyjnego unijny farmer otrzymuje 63 EURO dopłaty, ja natomiast mam otrzymać 1/4 z tego liczoną do plonu 2,96. To oznacza, że na przykład rolnik niemiecki otrzyma 378 EURO dopłaty, a ja otrzymam 46 EURO. Nie mogę skorzystać z pieniędzy SAPARD-u, bo jestem za dobry, a te pieniądze są dla rolników o mniejszych gospodarstwach, którzy nie mają własnych środków na inwestycje. Nie chcę siać czarnowidztwa ale uważam, że dla  polskiego rolnictwa, tego dobrego, towarowego i produkcyjnego głównie na rynek nadchodzą czarne dni. Wyliczyłem, że w swoim gospodarstwie na każdym ha pszenicy stracę 1200 złotych w stosunku do roku ubiegłego, a za produkcję na tym samym poziomie co mój niemiecki kolega otrzymam około 1500 złotych mniej. To jest tak, jakby w biegu na 100 metrów przyszło mi się zmagać z rywalem, który startuje z 75 metra. Pominę już fakt, że on posiada nowoczesny sprzęt i biegnie po tartanie, a ja na bosaka po żużlu. Co należy zrobić, by dać nam chociaż cień szans? Odpowiedź jest prozaicznie prosta. Polskie gospodarstwa towarowe muszą zostać objęte wszystkimi mechanizmami wspólnej polityki rolnej. Nawet – skoro nie ma pieniędzy dla nas – kosztem całkowitej redukcji dopłat dla farmerów unijnych. Wspólna polityka rolna przestanie istnieć z chwilą, gdy państwa członkowskie podzieli się na te, które korzystają z całości jej dobrodziejstw i na te, które mają ograniczony dostęp. Wierzę, że damy sobie radę, gdy stworzone zostaną równe szanse konkurencji.

4. Czy Pana zdaniem istnieje potrzeba szybkiego rozwoju informatyzacji wsi polskiej?
Wieś jest zacofana pod każdym względem. Brakuje wodociągów, dróg, sklepów, przedszkoli, szkół. Poziom życia większości wiejskich rodzin ulega degradacji, choć jednocześnie na wsi osiedlają się ludzie bardzo bogaci, których stać na wszystko. I to jest pozytywne zjawisko. Ale wrócę do pytania. Bezwzględnie tak. Informatyzacja wsi, dostęp do komputera dla mieszkańców wsi, głównie wiejskich dzieci, jest jednym z najważniejszych elementów poznawania świata, zdobywania nowych doświadczeń i w efekcie znajdowania swojego miejsca w tym świecie. Komputer już dziś jest istotnym elementem, a  za kilka lub kilkanaście lat będzie z pewnością  takim samym narzędziem pracy jakim dla naszych rodziców była snopowiązałka, a dla dziadów - cep i sierp.

5. Nasza firma uruchomiła internetową platformę wymiany towarowej Rolb@nk – Pierwszy Wirtualny Bank Rolny, dzięki któremu można najlepiej i najszybciej sprzedać swoje produkty, a także znaleźć dostawcę surowców do produkcji. Jak Pan ocenia skuteczność, przydatność i dostępność naszego przedsięwzięcia?
Przyznam szczerze, że mimo iż z Waszym portalem współpracuję od dawna i jestem stałym bywalcem waszych stron, nie miałem okazji korzystać z platformy. Jest tu luka, miejsce, które powinien ktoś wypełnić. Życzę Wam, by był to Rolb@nk. Nie będę mówił o zjawiskach, które hamują rozwój internetowego banku, bo je wszyscy znają. Do rolnictwa muszą trafić pieniądze, które od lat są z niego wypompowane. Musi zostać przywrócona opłacalność produkcji rolniczej, a wtedy wszystkie pomysły obniżające koszty i oszczędzające czas producenta będą miały swych odbiorców i będą przynosiły pomysłodawcom zyski. Bo o to przecież w tej naszej działalności chodzi. By z pracy swego umysłu i rąk uzyskiwać dochody pozwalające przeżyć i  rozwijać się. Chciałbym, by wróciła normalność i tego Państwu oraz sobie szczerzę życzę.

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiała Maria Kordas

05-08-2002  


POWIĄZANE

Amerykański Departament Rolny (USDA) ogłasza kolejną rundę historycznych inwesty...

Oranżada Hellena Party zachęca do wspólnego celebrowania magicznych chwil i zapr...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę