Po trzech operacjach głowy i mózgu oraz kilkumiesięcznej rehabilitacji w klinice Budzik 7-letnia dziewczynka wróciła do domu. W czerwcu 2016 r. upadła na widły głową podczas zabawy w gospodarstwie rolnym.
Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego wykonali dwie najważniejsze operacje, które najpierw odbarczyły uszkodzony mózg i zmniejszyły ciśnienie śródczaszkowe. Drugi zabieg polegał na wszczepieniu implanta z hydroksyapatytu, materiału zastępującego kość.
"Laura miała 30 proc. ubytku kości czaszki i uszkodzone obie półkule mózgowe. Dlatego wszczepienie implanta, który będzie niejako rosnąć z jej głową, było konieczne" - powiedział neurochirurg z USK Krzysztof Chmielak.
Szef zespołu operacyjnego dr. hab. Paweł Tabakow podkreślił, że stan chorej był nie do przewidzenia. "Oprócz wysokiego ciśnienia śródczaszkowego w głowie pojawiło się sporo płynu, bo to była otwarta rana. Postępowała martwica brzeżna. Obawialiśmy się, że mimo operacji Laura nie wybudzi się ze śpiączki" - powiedział Tabakow.
Dodał, że obecnie stan dziewczynki pod względem neurologicznym jest zadowalający; dziecko mówi, porusza wszystkimi kończynami i reaguje na otoczenie. Obsługuje nawet smartfona. Jeszcze nie chodzi, jeździ na wózku, ale lekarze są przekonani, że po rehabilitacji będzie chodzić.
"Już staje na nogi i ma nieco słabszą prawą stronę ciała, ponieważ ostrze wideł bardziej uszkodziło lewą półkulę. Dzieci jednak bardzo szybko się regenerują i chodzenie to kwestia czasu" - powiedziała anestezjolog z USK dr Marzena Zielińska.
Pierwsza operację ratującą życie wykonali chirurdzy w Legnicy, bo do wypadku doszło we wsi pod tym miastem. Po dwóch zabiegach w USK wykonano też w marcu tego roku zabieg o charakterze plastycznym głowy. Laurę czeka jeszcze jedna taka operacja plastyczna.
Przez wiele miesięcy przebywała w klinice Budzik w Warszawie, skąd 18 września została wypisana do domu.(PAP)
Roman Skiba