Proces "czyszczenia" powietrza w Polsce powinien się zakończyć w 2027 r. Przygotowujemy się do wynegocjowania z Unią Europejską programu operacyjnego "czyste powietrze" w ramach perspektywy budżetowej 2021 - 2027 - powiedział w poniedziałek pełnomocnik rządu ds. walki ze smogiem Piotr Woźny.
Jak dodał, w Komisji Europejskiej nikt nie kwestionuje konieczności wprowadzenia takiego programu w Polsce, Bruksela oczekuje jedynie, że wykażemy się zdolnością wydatkowania pieniędzy na walkę o czyste powietrze w Polsce.
Woźny przypomniał, o pilotażowym programie Stop Smog, zakładającym współpracę rządu z 33 polskimi miastami umieszczonymi przez Światową Organizację Zdrowia w 2016 r. na liście 50 miast w Europie z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem. Program ma na celu pomoc tym miastom w przeprowadzeniu i sfinansowaniu termomodernizacji budynków mieszkalnych należących do najmniej zamożnych gospodarstw domowych.
"Korzystając z doświadczeń z tego procesu chcemy uporządkować strumienie pieniędzy publicznych, które są na poprawę jakości powietrza w Polsce, po to, by pieniądze unijne z perspektywy, która kończy się w 2020 r., wydać możliwie najbardziej racjonalnie, by najmniejszym kosztem kupować możliwie największy efekt ekologiczny i przygotować się do wynegocjowania z KE programu operacyjnego "czyste powietrze", który miałby obowiązywać w perspektywie finansowej 2021 -2027" - powiedział Woźny.
Jednym ze sposobów pozyskania krajowych środków na oczyszczenie powietrza w Polsce jest wprowadzenie - od stycznia 2019 r. opłaty emisyjnej, czyli opłaty od benzyny i oleju napędowego w ramach nowelizacji ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych, powstanie Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, którego zadaniem będzie finansowanie projektów związanych z rozwojem elektromobilności oraz transportu opartego na paliwach alternatywnych. Główne źródła przychodów FNT to nowa opłata emisyjna oraz pewna część wpływów z akcyzy od paliw płynnych. Opłata emisyjna ma mieć wysokość 80 zł na 1000 litrów benzyny lub oleju napędowego. Do FNT trafiałoby 15 proc. wpływów, pozostałe 85 proc. trafiałoby do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki na cele walki z zanieczyszczeniami powietrza. Od 2020 r. do FNT ma też trafiać 0,5 proc. wpływów z akcyzy od paliw, w 2021 r. - 1 proc., a od 2022 r. - 1,5 proc., a także pewne środki z PSE i opłaty zastępczej.
Jak mówił Woźny, szacuje się, że będzie to ok 1,7 mld rocznie, z czego 85 proc. przypadnie na Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska zaś 15 proc. na Fundusz Niskoemisyjnego Transportu.
Woźny podkreślił, że jakości powietrza w Polsce nie da się poprawić, bez zapewnienia finansowania. "Mamy kilka lat na to, by poprawić tę jakość, jeśli tego nie zrobimy to grozi nam kara (...) najwyższy wymiar kary może oscylować do nawet 0,5 mld zł rocznie.
Podczas poniedziałkowej konferencji przedstawiciele dwóch największych polskich spółek paliwowych PKN Orlen i Lotos podtrzymali wcześniejsze deklaracje, że nie przerzucą kosztów opłaty paliwowej na klientów. Jak dowodził główny ekonomista płockiego koncernu Adam Czyżewski taka operacja mogłaby być dla spółki nieopłacalna. "Przeprowadziliśmy analizy(...) z których wynika, że konsumenci na wzrost ceny paliwa reagują zmniejszeniem popytu" - przekonywał. Wtórował mu wiceprezes spółki Lotos Paliwa z Grupy Lotos Adam Pawłowicz, który wskazywał jednocześnie na szanse, jakie Lotosowi dają środki z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Inwestujemy w obszar innowacyjny, w tym w rozwój elektromobilności i innych paliw alternatywnych" - zaznaczył Pawłowicz.
Małgorzata Dragan (PAP)