W drugim tygodniu marca cena uncji złota przekroczyła 2 tys. dol. To rekordowe poziomy. W złotych byliśmy już powyżej 9 tys. zł za uncję. Wojna w Ukrainie sprzyja złotu, ponieważ inwestorzy odwracają się od walut i innych aktywów naszego regionu. Jednak głównym powodem rosnących cen kruszcu jest inflacja.
− W dosyć oczywisty sposób złotu sprzyja wojna w Ukrainie, natomiast trzeba pamiętać o tym, że głównym motorem dla wzrostu cen złota są ryzyka inflacyjne, które się wiążą z tym kryzysem – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Aleksander Pawlak, prezes zarządu Tavex. − Mamy w konflikcie Ukrainę, która jest jednym z największych eksporterów pszenicy na świecie, i Rosję – jednego z głównych eksporterów surowców energetycznych. Ten konflikt siłą rzeczy bardzo ogranicza potencjał obydwu państw, windując ceny tych surowców, zarówno pszenica, jak i ropa naftowa jest w okolicach rekordu wszech czasów, więc w niedalekiej perspektywie to musi się przełożyć na poziom cen w sklepach.
W 2020 roku Ukraina i Rosja odpowiadały aż za jedną czwartą całego światowego eksportu pszenicy. Tymczasem kilka dni temu Ukraina zdecydowała o całkowitym wstrzymaniu eksportu zbóż, z Rosją natomiast cywilizowany świat przestał handlować. To podbije ceny zbóż, i tak już wysokie z powodu nadmiaru pieniądza na rynku, co jest skutkiem stymulacji fiskalnej, będącej konsekwencją pandemii koronawirusa. W Stanach Zjednoczonych tempo wzrostu cen sięgnęło 7,5 proc., w strefie euro wyniosło 5,8 proc., a w Polsce przekroczyło 9 proc. Nic zatem dziwnego, że do łask wraca złoto. W ubiegłym tygodniu przebiło 2 tys. dol. (9 tys. zł. za uncję). To najwięcej w historii.
− W ostatnim czasie obserwujemy również wzrost zainteresowania Polaków złotem inwestycyjnym. To zainteresowanie nie zaczęło się teraz, ten ciągły wzrost obserwujemy tak naprawdę od 2019 roku. Polacy szukają alternatyw przede wszystkim dla lokat bankowych, które dotychczas były numerem jeden − tłumaczy Aleksander Pawlak. − Szukają alternatyw z tego względu, że oprocentowanie nie broni ich przed inflacją, już od ponad dwóch lat oprocentowanie lokat jest poniżej inflacji i Polacy szukając alternatyw, kierują się m.in. do złota.
Inflacja w lutym wyniosła według prognoz 8,1 proc., a w styczniu, gdy jeszcze nie działała Tarcza Antyinflacyjna 2.0, ceny były wyższe od tych sprzed roku o 9,2 proc. Tymczasem najlepsza na rynku lokata oferuje 4 proc. w skali roku, trwa sześć miesięcy i można na niej umieścić maksymalnie 20 tys. zł. Wymaga także założenia konta w banku. W dodatku taka oferta jest jedna. Średnia oprocentowania depozytów wyniosła w styczniu według Narodowego Banku Polskiego 1,02 proc. Nic dziwnego, że posiadacze oszczędności próbują przechować ich wartość w inny sposób.
− Złoto jest doskonałym zabezpieczeniem majątku, zwłaszcza w bardziej kryzysowych, niespokojnych i inflacyjnych czasach. To są te kryteria, które najbardziej złotu sprzyjają – mówi prezes Tavexu. − Zdecydowanie klasyfikujemy złoto jako bezpieczną przystań, jako aktywo, do którego kapitał w niespokojnych czasach płynie. Co ciekawe, w ostatnich latach nawet po okresach gwałtownego napływu kapitału w złoto ono raczej z tego złota nie odpływało. Te pieniądze, które inwestorzy lokują w złocie, przechowują w nim dalej.
Newseria Biznes