Podstawowy cel, który rząd chce osiągnąć uchwalając ustawę w sprawie ziemi, to zatrzymanie spekulacyjnego obrotu gruntami rolnymi - powiedział we wtorek w Senacie wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski. Zastrzegł, że o zapisach w ustawie zdecyduje parlament.
Rządowy projekt ustawy o "wstrzymaniu sprzedaży ziemi z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa" w poniedziałek został skierowany do I czytania. Odbędzie się ono w najbliższy czwartek po południu - powiedział wiceminister, przedstawiając na senackiej komisji rolnictwa informację dot. projektu ustawy. Dodał, że projekt jest propozycją PiS i nie zrodził się w momencie, gdy partia wygrała wybory - już był zgłaszany przez posłów PiS przed laty, ale wtedy "nie było siły, by go przegłosować".
Babalski zaznaczył, że rząd liczy się z tym, że do zaproponowanych przepisów zostaną wniesione poprawki podczas prac parlamentarnych. Podkreślił też, że wstrzymanie sprzedaży ziemi na pięć lat dotyczy tylko państwowych gruntów. Natomiast prywatną ziemię będzie można zbywać tak jak dotychczas, ale będzie większy nadzór nad jej obrotem. Zajmować się tym będzie Agencja Nieruchomości Rolnych.
Projekt ustawy, który przygotował specjalny zespół, ma spełniać oczekiwania rolników z całego kraju, nie tylko z woj. zachodnio-pomorskiego, gdzie było najwięcej protestów - zaznaczył wiceminister. Dodał, że projekt był poddany konsultacjom społecznym. Po analizie uwag, które wpłynęły do resortu, projekt został zmieniony i ostatecznie rząd go przyjął 23 lutego br.
Projekt jest polskim rozwiązaniem, ale wzorowanym na podobnych np. we Francji, Niemczech, Hiszpanii. Resort rolnictwa chce zmienić sposób gospodarowania państwową ziemią, odejść od powszechnej sprzedaży na korzyść dzierżawy. ANR opracowała już zasady dzierżawy, zgodnie z nimi wysokość czynszu dzierżawnego nie może być czynnikiem decydującym o rozstrzyganiu przetargów ws. dzierżawy - mówił Babalski. Wyjaśnił, że rolnicy, by wygrać przetarg, oferowali nadmiernie wysoki czynsz, a później mieli problemy z jego zapłatą.
Według resortu jednym z powodów, by uchwalić ustawę, jest "próba odbudowania portfela polskiego rolnika". Często bywa tak, że kredyt jest brany po to, by spłacić wcześniej zaciągnięty kredyt. "Te pięć lat, jeżeli chodzi o sprzedaż państwowej ziemi, powinno uspokoić trochę +galop cenowy ziemi+" - ocenił wiceszef resortu. W 1992 r. 1 ha państwowej ziemi kosztował 500 zł, a w 2015 r. już blisko 30 tys. zł. W obrocie prywatnym w ub.r. 1 ha ziemi kosztował ok. 40 tys. zł. "Uwzględniając zasobność portfela polskiego rolnictwa, to nie są ceny realne, które bez obciążeń pozwalałyby kupić ziemię" - wskazał Babalski.
Zaznaczył, że ustawa nie wstrzyma sprzedaży gruntów ujętych w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego np. na cele inwestycyjne, składy, budownictwo, obiekty sportowe itp. Zakaz nie obejmuje też gruntów do 1 ha.
Sporo emocji budzi zapis mówiący, iż minister rolnictwa na wniosek prezesa ANR może wyrazić zgodę na sprzedaż nieruchomości lub ich części, jeżeli jest to uzasadnione względami społeczno-gospodarczymi. "Otwieramy taką furtkę, spotykamy się z zarzutami, że dajemy zbyt duże władztwo w ręce urzędnika" - przyznał Babalski.
Zauważył, że nieporozumienia budzi sprawa dziedziczenia ziemi. Przepisy jasno określają, że dziedziczenie, darowizna czy sprzedaż na rzecz osób bliskich będzie odbywała się tak jak dotychczas, bez ingerencji ANR. Ponadto osoba dziedzicząca grunty nie będzie musiała mieć wykształcenia rolniczego, a własnością może stać się całe gospodarstwo, nawet jeżeli ma więcej niż 300 ha.
Przewodniczący senackiej komisji rolnictwa i szef "S" RI Jerzy Chróścikowski ocenił, iż projekt uwzględnia postulaty rolników m.in. zgłaszane podczas funkcjonowania "zielonego miasteczka" (pod KPRM w Warszawie). Zgłosił też dwa postulaty. Jak mówił, w opinii rolników niedobry jest zapis, który nakazuje przynależność do KRUS. Druga sprawa to wycena ziemi przez ANR w przypadku ewentualnego zamiaru odkupu.
Babalski odnosząc się do tych wątpliwości podkreślił, że Agencja nie będzie ingerowała w obrót ziemi między rolnikami. Jak mówił, "ANR ma prawo, a nie obowiązek ingerencji". Wyjaśnił, że wycena ANR będzie odbywała się wtedy, gdy rolnik będzie chciał sprzedać ziemię, ale nie znajdzie nabywcy.
Nowe przepisy mają wejść w życie 30 kwietnia br.
(PAP)