Prawie połowa pracowników Inspekcji Weterynaryjnej podpisała się pod wnioskami o podwyżki w dokumencie skierowanym w czwartek do premiera Mateusza Morawieckiego - poinformowała przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Inspekcji Weterynaryjnej Sara Meskel.
"Wielokrotne próby zwrócenia uwagi Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi na problem kryzysu w Inspekcji Weterynaryjnej doczekały się jedynie kurtuazyjnego przyznania racji bez jakiejkolwiek chęci podjęcia odpowiednich decyzji. Trwające prace nad budżetem państwa na 2019 r. potwierdzają tę diagnozę. Przyjęcie ustawy budżetowej w zaproponowanej przez rząd wersji grozi postępującym paraliżem Inspekcji Weterynaryjnej" - podkreśliła Meskel.
"Pragniemy uświadomić społeczeństwu, że Inspekcja Weterynaryjna jest instytucją odpowiedzialną za zdrowie ludzi i zwierząt, bezpieczeństwo wszystkich produktów pochodzenia zwierzęcego oraz wielomiliardowy rynek rolniczy i pochodzący stamtąd eksport polskiej żywności. (...) Pracownicy Inspekcji Weterynaryjnej odchodzą bowiem z pracy, a nowi nie chcą się zatrudniać z powodu niskich pensji" - zaznaczyła szefowa Związku.
Według związkowców, absolwenci Wydziałów medycyny Weterynaryjnej po 5,5-letnich studiach mogą liczyć na pensje w wysokości 2,5 tys. brutto. Ich zdaniem powinna być to średnia krajowa, a w przypadku wykwalifikowanych pracowników z dłuższym stażem pracy oraz zdobytymi specjalizacjami - 1,5 średniej krajowej.
Zdaniem Meskel, braki kadrowe oraz finansowe mogą uniemożliwić wykonywanie urzędowych badań, co spowoduje utratę przez gospodarstwa statusu urzędowej wolności od chorób zakaźnych. Tym samym utracą one możliwość sprzedaży swoich produktów oraz zwierząt.
"W przypadku niespełnienia żądań płacowych oraz kadrowych może nam grozić wstrzymanie eksportu mięsa i mleka oraz dalsze niekontrolowane rozprzestrzenianie się afrykańskiego pomoru świń. Inspekcja Weterynaryjna nie wyklucza również zaostrzenia protestu" - poinformowała Meskel.
Anna Wysoczańska (PAP)