Załamanie się gospodarki i systemu świadczeń socjalnych wprowadzanych od początku "rewolucji boliwariańskiej", zainicjowanej przez zmarłego w 2013 r. prezydenta Hugo Chaveza, powoduje lawinowe narastanie protestów społecznych w Wenezueli: we wrześniu było ich blisko tysiąc - średnio 33 dziennie.
Według opozycyjnego Wenezuelskiego Obserwatorium Konfliktów Społecznych oznacza to wzrost liczby wymierzonych przeciwko rządowi demonstracji o blisko 400 proc. w porównaniu z wrześniem 2017 roku.
Uczestnicy demonstracji domagali się najczęściej przestrzegania przez przedsiębiorstwa państwowe i prywatne umów zbiorowych i polepszenia warunków pracy, zwłaszcza w takich sektorach jak ochrona zdrowia, szkolnictwo wyższe, telekomunikacja, transport publiczny i przemysł hutniczy.
Ponad czterysta z 983 protestów dotyczyło złego funkcjonowania usług publicznych, takich jak dostawy wody pitnej, energii elektrycznej i gazu.
Przedmiotem stosunkowo niewielu - 11 proc. - z blisko tysiąca akcji protestacyjnych była obrona praw człowieka i żądanie przestrzegania swobód politycznych w ogarniętym głębokim, wszechogarniającym kryzysem kraju. Wenezuela boleśnie odczuwa skutki inflacji, która przekroczy w tym roku milion procent.
(PAP)