Minusowe temperatury zdziesiątkowały zawiązki owoców na Węgrzech. Być może przepadła nawet połowa plonów – ocenił w piątkowym wydaniu dziennika „Magyar Hirlap” wiceszef Rady Plonów oraz Międzybranżowej Organizacji Owoców i Warzyw (FruitVeB ) Gyoergy Csizmadia.
W ostatnich dniach na większości obszaru Węgier było minus 6-7 stopni C. W środę i czwartek rano takie temperatury zanotowano w środkowej i zachodniej części kraju. W zeszłym tygodniu natomiast temperatura spadła do minus 6 stopni we wschodniej części.
Csizmadia powiedział, że jeśli temperatura utrzymuje się poniżej minus 4 stopni nawet przez kilka godzin, to zniszczeniu może ulec 80-100 proc. owoców.
Zaznaczył, że pierwsze szacunki mówiły o stracie 30 proc. plonów, ale z coraz większej liczby miejscowości docierają od producentów informacje o zniszczeniach, toteż może się okazać, że straty sięgną 50 proc. plonów.
Csizmadia zaprzeczył, by producenci skarżyli się po to, by podnieść ceny. Według niego praktycznie nie sposób ochronić plonów w przypadku mrozów sięgających minus 6-7 stopni C. Jeśli temperatura spada do minus 5-6 stopni C, można umieścić między drzewami świece chroniące przed mrozem albo ogrzewać rośliny przy pomocy gazu, to jednak wymagałoby olbrzymich wydatków - 400-500 tys. forintów (5,7-7,1 tys. z) od hektara. Na Węgrzech technologię tę stosuje jeden-dwóch producentów moreli.
Według niego przymrozki mogą spowodować wzrost ceny owoców o 20-25 proc. Szacuje się, że truskawki mogą kosztować 1000-1200 ft za kg (14-17 zł), dorodne czereśnie 1000 ft, a wiśnie 300-350 ft (4,2-4,9 zł).
Jak podkreślił Csizmadia, w ciągu ostatnich 20 lat spożycie owoców na Węgrzech spadło prawie o połowę, a przy tym producent otrzymuje zaledwie jedną czwartą ceny, którą płaci nabywca.
Wiceminister rolnictwa Gyoergy Czervan powiedział w czwartek w telewizji M1, że rząd spróbuje wesprzeć producentów z funduszu kompensacyjnego, który w tym roku wynosi 24 mld ft (340 mln zł).
(PAP)