W związku z trwającym od siedmiu lat konfliktem zbrojnym we wschodniej Ukrainie pomocy humanitarnej potrzebuje w tej chwili ok. 3,5 mln z 5,2 mln osób, które zamieszkują ten region. Są to głównie osoby starsze, przykute do łóżka, dzieci i rodziny wielodzietne. Pandemia COVID-19 sprawiła, że sytuacja w regionie stała się jeszcze trudniejsza. Tymczasem niesienie pomocy humanitarnej bywa bardzo utrudnione, np. ze względu na trwający ostrzał.
– Konflikt na Ukrainie pozostawił za sobą ogromne zniszczenia, jeżeli chodzi o infrastrukturę: dworce, mosty, szpitale czy szkoły, ale również traumę w osobach, które nadal mieszkają na terenie wschodniej Ukrainy. W tym momencie mówi się o ok. 3,5 mln ludzi, którzy potrzebują wsparcia humanitarnego. W większości są to osoby, które mieszkają niedaleko linii frontu albo w odległości 10–15 km od tej linii rozdzielającej tereny kontrolowane od niekontrolowanych przez rząd w Kijowie. Ten konflikt to dla nich ogromna tragedia, ale też cios w rozwój gospodarczy i społeczny kraju – mówi agencji Newseria Biznes Helena Krajewska z Polskiej Akcji Humanitarnej.
W szczególnie trudnej sytuacji są ludzie starsi i dzieci, które potrzebują nie tylko pomocy materialnej, ale też m.in. wsparcia psychologicznego.
– Pomoc jest częściowo kierowana do osób starszych, leżących i przykutych do łóżka, które mają problemy z poruszaniem się. Są to m.in. artykuły higieniczne, chodziki, wózki inwalidzkie, ale również pomoc bardziej psychospołeczna, skierowana zarówno do osób starszych, jak i dzieci, związana z traumą i stresem życia w cieniu wojny. Jest też pomoc prawna i finansowa, zwłaszcza dla osób, które utraciły sprawność, np. w wyniku wybuchu miny lądowej albo niewybuchu, który odpalił o wiele później. Niestety są to częste przypadki. Jest to także tzw. pomoc paczkowa, czyli paczki z żywnością dla osób, które po prostu nie mają środków na to, aby zakupić czy wyprodukować żywność – wylicza Helena Krajewska.
PAH jest obecna we wschodniej Ukrainie od początku tego konfliktu, czyli od 2014 roku, a od 2015 roku prowadzi stałą misję. Jej działania początkowo były skupione na szybkim załagodzeniu kryzysu i dostarczeniu m.in. opieki medycznej, paczek żywnościowych i higienicznych, koców, śpiworów i innych rzeczy niezbędnych do przetrwania w strefie zbrojnego konfliktu.
– W tej chwili niesiemy pomoc od podstawowej, czyli paczek z żywnością i artykułami higienicznymi, po skomplikowane programy wsparcia np. pracowników socjalnych, żeby mieli oni więcej możliwości i mogli świadczyć wyższy poziom usług psychosocjalnych dla osób we wschodniej Ukrainie. Działamy po jednej i drugiej stronie linii kontaktowej i często jest to pomoc bardzo wymagająca, w trudnych warunkach. Do niektórych miejscowości czasem bardzo trudno się dostać z uwagi na trwający ostrzał – mówi przedstawicielka Polskiej Akcji Humanitarnej.
Pandemia COVID-19 dołożyła mieszkańcom tego regionu nowych problemów. Normalne życie utrudniają im m.in. restrykcje epidemiczne.
– Przykładowo osoby mieszkające po drugiej stronie linii kontaktowej straciły możliwość przekroczenia tej linii i odebrania zasiłku, renty czy emerytury. To stworzyło dodatkowe problemy, bo te osoby muszą teraz dokonywać bardzo trudnych wyborów: czy zakupić artykuły higieniczne, które uchronią je przed koronawirusem, a mówimy przecież o grupach najbardziej narażonych, czy zakupić żywność bądź inny produkt, który jest niezbędny w gospodarstwie domowym. Razem z firmami i darczyńcami indywidualnymi, którzy nas wspierają, staramy się, żeby jak najmniej osób musiało podejmować tak trudne życiowe wybory – mówi Helena Krajewska.
Problem w tym, że konfliktem tym – trwającym już siedem lat – mało kto się interesuje i mało się o nim mówi. Organizacja CARE zamieściła go na czwartym miejscu w rankingu 10 najbardziej przemilczanych kryzysów humanitarnych na świecie w 2020 roku. Jak wskazuje PAH, na temat wydania PlayStation 5 pojawiło się ponad 475 razy więcej wzmianek medialnych niż na temat kryzysu humanitarnego w Ukrainie.
– Jest to konflikt, który my nazywamy zamrożonym, którym mało osób się interesuje, mimo że trwa on tuż za naszymi granicami. Wręcz powinno się o nim mówić jak najwięcej, bo dotyka on naszych sąsiadów. Na szczęście obserwujemy, że wielu Polaków, wiele organizacji i mediów z Polski zainteresowało się tym tematem i chce mówić o Ukrainie, zwłaszcza teraz, w siódmą rocznicę wybuchu konfliktu. Wiele firm również zwraca się do nas z zapytaniem, jak mogą pomóc i co mogą zrobić – mówi przedstawicielka PAH.
Newseria Biznes