Eksperci Business Centre Club oceniają, że Polska wchodzi w okres umiarkowanej stagflacji, co potwierdzają dane dotyczące m.in. inflacji i PKB. Przewiduje się, że w 2023 r. Polska może być narażona na dwa nowe duże zagrożenia:
1. Ostry kryzys finansów publicznych
2. Bardzo duży spadek nakładów inwestycyjnych.
Z prezentowanych ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego, w sierpniu 2022 r. inflacja CPI wyniosła aż 16,1 proc. w skali rok do roku! Jednocześnie w II kwartale br. odnotowano spadek poziomu PKB (po usunięciu wpływu czynników sezonowych) o 2,1 proc.
Podobne problemy dotyczą też innych krajów Unii Europejskiej. W przypadku strefy euro utrzymuje się wzrost inflacji. W sierpniu inflacja strefy EUR wzrosła do poziomu 8,9%. Głównym czynnikiem inflacjogennym nadal jest wzrost cen nośników energii o około 35% oraz spadek spowolnienie aktywności gospodarczej. Największe ograniczenia aktywności gospodarczej przedsiębiorców odnotowuje się w Niemczech i Francji i to szczególnie w przemyśle.
– Dane potwierdzają ogólną ocenę, że wchodzimy w obszar stagflacji, umiarkowanej ale wyraźnej, wywołanej po części silnym zewnętrznym szokiem cenowym na energię i żywność oraz silnym wzrostem płac, w rezultacie wzrostem inflacji PPI do około 20 proc., a po części koniecznym krajowym podwyższaniem stóp procentowych – mówi główny ekonomista BCC, prof. Stanisław Gomułka.
Prof. Gomułka podkreśla, że w odniesieniu do 2023 r. trzeba liczyć się z dwoma nowymi zagrożeniami – ostrym kryzysem finansów publicznych oraz silnym spadkiem nakładów inwestycyjnych. W projektowanym budżecie państwa na przyszły rok przewidziano m.in. wzrost wydatków na obronę narodową do ok. 5 proc. PKB, a jednym ze skutków ma być wzrost kosztu obsługi długu publicznego o 154 proc.
– Ma też mieć miejsce kontynuacja i dalszy wzrost programów osłonowych dla rolników, młodych małżeństw kupujących mieszkania, biednych emerytów oraz biednych gospodarstw domowych w zakupie energii. W takiej sytuacji rząd może być wręcz zainteresowany utrzymaniem wysokiej inflacji jako czynnika podtrzymującego dochody podatkowe. Na dłuższą metę to samobójcza strategia – konkluduje ekonomista.
źródło: BCC, ppr (oprac:e-mk)