W Polsce koszty energii w produkcji rolnej wynoszą powyżej 12 proc. i są jednymi z najwyższych w UE. Dostawy prądu na wsi są niestabilne, napięcie bywa zbyt niskie - mówili uczestnicy środowego spotkania sejmowej podkomisji ds. wykorzystania zasobów energetycznych obszarów wiejskich.
"Rolnik to ostatni odbiorca prądu i pierwszy, któremu - w razie problemów - się go odbiera - mówił wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski. Każdy, kto prowadzi nieco większe gospodarstwo rolne w Polsce wie, co dzieje się podczas spiętrzeń prac w rolnictwie.( ...) trudno używać maszyn rolniczych w takim czasie - dodał.
Tego samego zdania był szef Instytutu Energii Odnawialnej, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie Grzegorz Wiśniewski. Instytut przeprowadził badania napięcia w sieci na wsi np. 1500 i 150 metrów od transformatorów. Wynikło z nich, że rolnicy prawie na co dzień borykają się z problemem dostaw i zbyt niskim napięciem w sieci, przez co niszczą się silniki maszyn rolniczych. "Bywa, że ludzie proszą sąsiadów, by nie włączali suszarni, śrutownika czy wentylatora, bo w połowie wsi nie będzie prądu" - mówił. Z danych Eurostatu wynika, że udział kosztów energii w polskim rolnictwie są jedne z najwyższych w Europie - powyżej 12 proc. wartości produkcji rolnej. "Jak polskie rolnictwo ma konkurować, jeśli ma u nogi kulę w postaci cen energii" - mówił.
Jak wyliczył Instytut, większe gospodarstwo wiejskie, zużywające 45-50 MW rocznie, w cenie 600-700 zł za MW, płaci za prąd rocznie ok. 35 tys. zł.
Jego zdaniem, polskie obszary wiejskie, choć są bogate w odnawialne zasoby energii, wykorzystują je obecnie w niewielkim stopniu. W Niemczech połowa z 2 mln niewielkich (czyli do 200 kV) instalacji OZE należy do osób fizycznych, przede wszystkim rolników. Podobnie jest w Australii, gdzie większość z 1,5 mln małych OZE też jest w rękach miejscowych farmerów.
Tymczasem w Polsce jest 3,7 tys. małych instalacji OZE, lecz rolnicy stanowią tylko niewielki procent ich właścicieli. Ostatnie zmiany w przepisach zawartych w zeszłorocznej nowelizacji o OZE nie spowodują ich rozwoju na wsi.
Zdaniem Wiśniewskiego, reguły rynku energii ustalane z punktu widzenia potrzeb energetyki wielkoskalowej objawiają się "płaską" ceną energii, czyli brakiem wyceny wartości rynkowej energii wprowadzanej do sieci, co nie sprzyja rozwojowi np. źródeł fotowoltaicznych, które mogłyby wspomóc system energetyczny kraju np. w czasie letnich deficytów mocy.
Jak dodał, rolnicy ponoszą wysokie koszty zaopatrzenia w energię, i nie jest to rekompensowane możliwością własnej produkcji energii z OZE. Do rozwoju OZE na wsi nie przyczyni się też - jego zdaniem - wprowadzony w nowelizacji ustawy o OZE system aukcyjny. Polega on na tym, że rząd zamawia określoną ilość energii odnawialnej. Jej wytwórcy przystępują do aukcji, którą wygrywa ten, kto zaoferuje najkorzystniejsze warunki. System aukcyjny ma zastąpić dotychczasowy system wsparcia energii odnawialnej (tzw. zielone certyfikaty). Na razie system aukcyjny będzie działał równolegle z nimi.
(PAP)