Konsumenci w UE mogą ograniczyć kupno wszelkich produktów spożywczych pochodzących z Polski- oceniła w czwartek Rada Towarzystwa Ekonomistów Polskich, odnosząc się do sprawy nielegalnego uboju bydła. TEP zaapelowało do rządu o wzmocnienie nadzoru nad ubojniami.
Jak czytamy w oświadczeniu Rady TEP "nagłośnione w ostatnim czasie przypadki wykrycia nielegalnego uboju bydła w Polsce wywołały już reakcję wielu państw członkowskich Unii Europejskiej, które nawołują swoich obywateli do niekupowania mięsa z Polski". Z dużym prawdopodobieństwem problem ten nie ograniczy się wyłącznie do polskiej wołowiny, bo konsumenci w UE - dbając o swoje zdrowie – mogą ograniczyć kupno wszelkich produktów mięsnych, a być może także innych artykułów spożywczych pochodzących z naszego kraju" - podkreślono.
Rada TEP stwierdziła, że "gdyby doszło do realizacji tego scenariusza, odbudowa ich zaufania do jakości żywności z Polski będzie trudna i długotrwała, a producenci żywności w Polsce doświadczą spadku popytu zapewne nie tylko ze strony kontrahentów w UE, ale także na rynkach leżących poza Europą".
"Rozwój polskiego rolnictwa i przemysłu spożywczego silnie zależy od popytu z zagranicy. Od wejścia do UE, czyli już od 15 lat, Polska notuje dynamiczny wzrost eksportu żywności. Ponad 80 proc. polskiej żywności trafia na rynki krajów UE. W 2017 r. eksport artykułów rolno-spożywczych wyniósł blisko 28 mld euro, co stanowiło 13,5 proc. polskiego eksportu ogółem" - przypomniało TEP.
"Polska jest drugim w Europie eksporterem mięsa wołowego. Niemal 90 proc. wołowiny produkowanej w Polsce trafia na rynki europejskie. Ten ogromny sukces wynika nie tylko z wysokiej konkurencyjności cenowej polskich produktów, ale także – jak dotąd – dużego zaufania klientów: przekonania, że polskie produkty spełniają wysokie standardy bezpieczeństwa wymagane od wszystkich produktów żywnościowych trafiających na rynek UE" - dodała.
Ekonomiści stwierdzili, że "ujawnione ostatnio przypadki nielegalnego uboju bydła dowodzą, że system nadzoru nad wysoce wrażliwym sektorem uboju bydła w Polsce jest nieskuteczny". "Już pod koniec 2018 roku wiadomo było, że w inspektoratach weterynaryjnych są liczne wakaty wynikających m.in. z niskich wynagrodzeń. Niestety, długo nie trzeba było czekać na pojawienie się skutków tego problemu" - dodali.
"Apelujemy do rządu o natychmiastowe wprowadzenie odpowiednich działań, które wzmocnią nadzór weterynaryjny nad ubojniami, co wymaga m.in. poprawy sytuacji kadrowej w powiatowych inspektoratach weterynaryjnych" - podkreślili eksperci TEP. Dodali, że "brak odpowiednich działań naprawczych może spowodować olbrzymie szkody finansowe wśród uczciwych producentów żywności, którzy gwarantują wysoką jakość swoich produktów".
Szef resortu rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zapowiada zaostrzenie przepisy dotyczące nadzoru, chodzi m.in. o 24-godzinny monitoring w rzeźniach, rozszerzenie odpowiedzialności Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej, doinwestowanie, zatrudnienie większej liczby ludzi w inspekcji itd. W ciągu kilku tygodni Radzie Ministrów przedstawione zostaną propozycje rozwiązań uszczelniających nadzór nad systemem bezpieczeństwa żywności.
Niedawno telewizja TVN24 wyemitowała reportaż o nielegalnym uboju krów, który odbywał się w nocy bez nadzoru weterynaryjnego w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka. Inspekcja Weterynaryjna we współpracy z policją natychmiast podjęła czynności sprawdzające, wyjaśniające i zabezpieczające. Rzeźnia, w której dokonywano nielegalnego uboju została zamknięta. Z list dystrybucyjnych wynika, że mięso trafiło do kilkudziesięciu punktów w Polsce i zagranicę - do 14 krajów.
Longina Grzegórska-Szpyt (PAP)