"Staramy się poznać dokładnie obowiązujące procedury, które są skomplikowane. Trzeba też dostosować się do gustów tutejszych konsumentów" - zaznaczyła wiceminister. Dodała, że dużą szansą dla rozwoju eksportu jest utworzenie specjalnej strefy ekonomicznej w Szanghaju.
Poinformowała, że odbyły się rozmowy z Komisją Rolnictwa Szanghaju. Na spotkaniu poruszono m.in. kwestie wznowienia importu wieprzowiny z Polski, jak również przyspieszenia procedury dopuszczenia polskich jabłek na rynek chiński. O takich sprawach decyduje jednak Pekin, ale dyrektor Komisji obiecał, że będzie wspierał starania Polski w tej sprawie - zaznaczyła. Przypomniała, że pod koniec maja do Pekinu wybiera się z wizytą minister rolnictwa Marek Sawicki.
Według Szalczyk są duże możliwości eksportu polskiej żywności na rynek chiński. Tylko w Szanghaju mieszka 24 mln ludzi, a produkty trzeba sprowadzać dla 16 mln osób. "Jest to rynek ważny i warto, by przedsiębiorcy jednoczyli się i budowali wspólne oferty handlowe, mocno dbali o markę +Polska+, bo przez jej rozpoznawalność będą mieli większą szansę sprzedaży swoich artykułów" - powiedziała wiceminister.
W opinii wiceprezesa Agencji Rynku Rolnego Lucjana Zwolaka z jednego stoiska narodowego zadowoleni są też wystawcy. Na targach jest ponad 100 wystawców, a polskie stoiska zajmują ok. 900 metrów kwadratowych. W ubiegłym roku było o połowę mniej firm, a stoiska znajdowały się w trzech halach i w rezultacie Polska była niewidoczna.
Po raz pierwszy Polska zaprezentowała się na targach SIAL China 8 lat temu; wówczas było stoisko informacyjne Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Pekinie i kilku firm. Teraz Polska ma piątą co do wielkości powierzchnię wystawienniczą na tych targach.
Zdaniem wiceszefa ARR każda firma przede wszystkim powinna dbać o rynek krajowy, następnie eksportować do Unii, a dopiero później wysyłać produkty na rynki dalekie. Obecnie znacząco poprawiły się relacje eksportowe z rynkami rozliczanymi w dolarach. Poprawił się kurs i widać wzrost zainteresowania eksporterów rynkiem arabskim i wschodniej Azji. Dodał, że aby wejść na rynek chiński, potrzebne są uzgodnienia różnych certyfikatów, co trwa od 2 do 4 lat. Dlatego o rynek trzeba się starać wcześniej, a wówczas można wykorzystać koniunkturę lub upłynnić nadwyżki produkcji nieznajdującej zbytu na rynku krajowym.Zwolak przypomniał, że tak się stało np. gdy w Korei wystąpiła choroba świń i wyeksportowano na tamten rynek duże ilości mięsa. Podobnie było w przypadku wywozu wieprzowiny do Chin, gdy pojawiły się tam niedobory tego mięsa. Polska w 2013 r. sprzedała do Chin mięso o wartości 67 mln euro.
Na tegorocznej wystawie SIAL-u w Chinach branżę mięsną reprezentuje Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP, realizujące unijny program "Europejskie Mięso". Szef firmy "Wierzejki" Jan Zdanowski poinformował, że zainteresowanie mięsem ze strony chińskich kontrahentów jest jednak znikome, gdyż ten kraj zakazał importu naszego mięsa ze względu na obecny w Polsce afrykański pomór świń (ASF). Pesymistycznie o rezultatach targów mówiła też właścicielka firmy Józan Anna Kaczorowska. Przez dwa dni targów nie udało się nawiązać kontaktów - stwierdziła. Branża mięsna uważa, że powodem braku zainteresowania jej ofertą jest to, że jej stoisko znajduje się w innym pawilonie niż są zgrupowane firmy mięsne z innych krajów.
Obecnie do Chin nie można eksportować wieprzowiny ze względu na ASF, koniny i wołowiny - bo nie są uzgodnione świadectwa zdrowia, można natomiast sprzedawać drób. Dlatego z pobytu na targach zadowoleni są "drobiarze". "Są kontrahenci na elementy kurczaków, m.in. skrzydełka czy kurze +łapy+, przychodzą też dotychczasowi odbiorcy, którzy chcą nawiązać bezpośrednie kontakty" - mówi prezes Krajowej Rady Drobiarstwa Rajmund Paczkowski.
Jest dużo zapytań o możliwości dostaw mleka UHT w kartonach oraz w proszku, Chińczycy są też już skłoni kupować ser typu mozzarella, masło i śmietankę - poinformowała wiceprezes spółdzielni mleczarskiej "Łowicz". Spółdzielnia jest już w Chinach od trzech lat i sprzedaż rośnie. Dodała, że szukanie nowych rynków zbytu jest koniecznością, bo w Polsce jest nadprodukcja przetworów mleczarskich.