W Krzeszowie koło Niska odbyło się w niedzielę 14 września wielkie smażenie powideł ze śliwek. Najciekawsze jest to, że tradycyjnie przygotowują je głównie mężczyźni.
Kiedyś powidła z Krzeszowa znane były w całym kraju. Niemal każdy tutejszy gospodarz miał taki miedziany kocioł, w którym smażono ten śliwkowy przysmak.
Do smażenia powideł Krzeszowianie powrócili niedawno, gdy ostatni kocioł jaki we wsi pozostał, trafił w ręce miłośnika regionalnych tradycji i zbieracza różnych staroci. Prastara receptura okazała się zgodna z zaleceniami współczesnych dietetyków. Smaży się tutaj śliwki bez grama cukru. Trwa to ponad 12 godzin, ale dzięki temu krzeszowskie powidła można przechowywać nawet kilka lat. Smażeniem zajmują się głównie mężczyźni.
Powidła chcą zaprezentować na najbliższych targach Polagra i zarejestrować je, jako regionalny przysmak.