Elita wędkarska Europy zjechała do Wrześni. W napięciu ale cierpliwie moczą kije. Wszystko z powodu Wielkopolskich Dni Karpiowych. Zmasowany atak nie spustoszy w grudniu stołów ryby wrócą do wody, w końcu tam czują się najlepiej.
Aby zmierzyć się z woda i karpiem wędkarze potrzebują nie tylko cierpliwości ale także sporo pieniędzy. Nawet kilka tysięcy złotych na sprzęt i przynętę. Wśród maniaków wędkarstwa, którzy nie opuszczają swoich stanowisk przez 92 godziny znalazł się jeden z czołowych karpiarzy świata. Przemysław Sydor, który w ostatnich mistrzostwach świata w USA zajął 13 miejsce na 120 uczestników zapewnia, że Września może stać się europejskim centrum wędkarstwa karpiowego.
Wśród 32 duetów, które rozbiły się z namiotami nad Wrzesińskim Zalewem, nie zabrakło moczy kijów z zagranicy.
W poprzednich zawodach wyciągnięto z wody 122 ryby, które łącznie ważyły ponad pół tony. W tym roku podobną liczbę karpi wpuszczono przed zawodami do zalewu.
Złowione podczas Wielkopolskich Dni Karpiowych ryby po zwyczajowym pocałunku wracają do wody.