"Pierwszym krokiem na drodze do wprowadzenia we Włoszech dyktatury" nazwał w piątek przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani projekt powołania „komitetu pojednania”, jaki znalazł się w programie przyszłego rządu Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi.
Zgodnie z założeniami przedstawionymi w programie tworzonego rządu przez dwa eurosceptyczne ugrupowania komitet ten miałby przede wszystkim rozstrzygać spory między koalicjantami. Zasiadać w nim mają między innymi szef rządu i liderzy partii koalicyjnych oraz klubów parlamentarnych.
Tajani, polityk centroprawicowej partii Forza Italia i jej potencjalny kandydat na premiera wskazany przed wyborami 4 marca, powiedział w Neapolu: "Nie mam najmniejszej ochoty żyć w kraju, w którym istnieje komitet pojednania decydujący o tym, co ma robić rząd”.
„Odmawiam życia w takim ustroju, ponieważ to początek drogi prowadzącej do dyktatury. Dyktatury zaczynały się od podminowania fundamentów demokracji”- stwierdził szef PE.
Jego zdaniem „rząd powinien robić to, co postanowił".
"Jeżeli parlament odmówi rządowi zaufania, to idzie on do domu i są wybory. To jest demokracja parlamentarna. W przeciwnym razie zmieniamy wszystkie jej parametry i tworzymy demokrację jakobinów, z ludźmi czekającymi na ulicy na to, komu zostanie ucięta głowa” - oświadczył Tajani.
Dodał, iż należy sprzeciwić się podobnym krokom wstecz, zarówno - zaznaczył - we Włoszech, jak i w całej Europie.
„Nie chciałbym chińskiej partii komunistycznej, kontrolującej działalność rządu, ani partii nazistowskiej. W republice demokratycznej, jaką są Włochy, rząd ma zaufanie parlamentu, prezydent republiki wskazuje premiera, a potem wotum zaufania udziela rządowi parlament, który reprezentuje obywateli” - podkreślił Tajani.
Sylwia Wysocka (PAP)