Sejm nie zgodził się w piątek na odrzucenie w I czytaniu projektu ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości rolnych Skarbu Państwa. W intencji autorów ustawa ma chronić ziemię przed spekulacyjnym wykupem przez cudzoziemców i służyć głównie do produkcji żywności.
Projekt przewiduje wstrzymanie sprzedaży nieruchomości albo ich części wchodzących w skład Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa na okres 5 lat od dnia wejścia ustawy w życie.
Za odrzuceniem inicjatywy w I czytaniu głosowało 186 posłów, przeciw 245, a wstrzymało się 9.
Wnioski o odrzucenie projektu złożyły w czwartkowej debacie kluby PO, Nowoczesnej i PSL. Ich przedstawiciele przekonywali, że projekt narusza prawo własności i zbyt ingeruje w prywatny obrót ziemią, gdyż w jego myśl ANR będzie mogła na ogromną skalę korzystać z prawa pierwokupu i wykupu.
Przed głosowaniem odbyła się burzliwa dyskusja na temat proponowanych zmian.
Posłanka PO Dorota Niedziela pytała przedstawicieli rządu, "czym polscy rolnicy zasłużyli sobie żeby ich tak traktować, na tak ogromną niechęć i ogromny brak zaufania". "Ta ustawa to zamach na własność, wartość i dziedziczenie (...) Buduje się super urzędnika, który będzie decydował czy ziemia należy do właściciela rolnika, czy będzie mu odebrana" - mówiła.
Podobnie wypowiadali się przedstawiciele PSL i Nowoczesnej. Zdaniem Mirosława Maliszewskiego (PSL) projektowane przepisy "traktują polskich rolników jak obcych". Przypomniał, że od 1 maja będzie obowiązywało prawo, uchwalone jeszcze za poprzedniej koalicji rządowej PO-PSL, które zabezpiecza wykup ziemi przez cudzoziemców.
"Cała Izba razem z PiS zagłosowała na ochroną polskiej ziemi. Dzisiaj tą ustawą (projektem PiS) wątpicie w miliony obywateli na czele z pierwszym obywatelem RP prezydentem Andrzejem Dudą. Dlaczego wątpicie w prezydenta, przecież nie podpisałby złej ustawy? (...) Wasza ustawa zrównuje polskich rolników z obcokrajowcami (...) Już dzisiaj mówią, że +dobra zmiana+ jest dla nich za dobra" - dodał Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL).
Lider PSL ocenił na konferencji prasowej, że uchwalona przez PO i PSL ustawa chroniła polską ziemię przed spekulacją. "Bo przed tym trzeba chronić polską ziemię, a nie przed polskimi rolnikami, tak jak dziś proponuje PiS" - zaznaczył.
Z kolei Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej przekonywała, że ograniczając prawo do korzystania z praw majątkowych, należy wyważyć interes społeczny i interes praw jednostki. "Proponowana ustawa nie jest głosem rozsądku. Skupia za wiele praw w rękach agencji jej prezesa i ministra. To ręczne sterowanie ziemią w Polsce jest dla nas kompletnie nie do zaakceptowania" - podkreśliła.
Robert Winnicki Kukiz 15 ocenił, że debata nie dotyczy meritum, ponieważ jak przekonywał, zgodnie z prawem UE nie jest możliwa skuteczna ochrona ziemi, jeśli się tego nie wynegocjuje. Dodał, że wzorem Brytyjczyków powinniśmy najpierw wynegocjować w tej sprawie tzw. rabat.
Wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski polemizował z zarzutami opozycji, zapewniając, że "polscy rolnicy mogą być spokojni", bo projektowana ustawa nie wprowadza zakazu obrotu polską ziemią". "Stoimy na straży polskiej ziemi i władztwa tej ziemi dla rolnika" - mówił tuż przed głosowaniem, które poprzedziła burzliwa wymiana zdań na linii obóz rządowy - opozycja.
Dodał, że nie byłoby projektu nowego prawa, gdyby nie protesty rolników. Podkreślił, że mimo moratorium na sprzedaż polskiej ziemi w ciągu 12 lat w ręce obcokrajowców trafiło ok. 200 tys. ha ziemi rolnej. Dodał, że obecnie dysponujemy ok. 1,5 mln ha. "Czy to nie jest dzwonek, żeby zabezpieczyć tę ziemię dla ludzi? PSL zarzuca, że zawłaszczamy i nacjonalizujemy. Gdybyście 8 lat temu podeszli do tego w sposób zdecydowany nie byłoby tematu" - zaznaczył.
Wtórował mu Robert Telus (PiS), który zarzucał poprzedniej koalicji PO-PSL, że "sprzedała na +słupy+" 200 tys. ha ziemi. "Rolnicy czekają na tą ustawę (projekt PiS), bo protestowali przeciwko temu rządowi PO-PSL. Bo tamci politycy sprzedawali polską ziemię obcokrajowcom i rolnicy wychodzili przeciwko temu protestować. Koniec kolesie z kręceniem lodów (...) PiS zawsze będzie bronił polskiej ziemi" - grzmiał z mównicy.
Projekt ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości rolnych Skarbu Państwa, według zamierzeń jego autorów, ma chronić przed spekulacyjnym wykupem przez cudzoziemców. Ziemia ma służyć głównie produkcji żywności.
Zgodnie z rządowym projektem nabywcami gruntów mają być zasadniczo tylko rolnicy, wyjątek będą stanowić osoby bliskie zbywcy, jednostki samorządu terytorialnego oraz Skarb Państwa. Zasady te nie będą dotyczyły dziedziczenia.
Nabycie gospodarstwa będzie łączyło się z wymogiem osobistego jego prowadzenia przez 10 lat. Jego zbycie przed upływem tego terminu będzie możliwe na podstawie decyzji sądu, a sprzedaż ziemi lub dzierżawa bez takiej zgody wiązać się będzie z jej odkupem przez ANR.
Wyjątki w ograniczeniach zakupu mają dotyczyć gruntów przeznaczonych na inne cele przewidziane w miejscowym planie zagospodarowania - ziemi położonej w specjalnych strefach ekonomicznych, domów z niezbędnymi gruntami i lokali mieszkalnych; działek do 1 ha.
(PAP)