W najbliższych latach zapotrzebowanie na pracowników sezonowych w rolnictwie będzie rosło o 1 proc. rocznie - poinformował wiceminister rolnictwa Ryszard Zarudzki. Jego zdaniem najbardziej potrzebne są ręce do pracy w ogrodnictwie.
Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wyliczył, że w ciągu roku w gospodarstwach indywidulanych potrzeba ok. 450-500 tys. pracowników sezonowych na 45-50 dni - mówił Zarudzki podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa.
Dodał, że równocześnie na wsi mamy ukryte bezrobocie, oceniane na 500-550 tys. osób, ale z różnych względów na wsi nie ma chętnych do podjęcia pracy sezonowej.
Niedobory siły roboczej mają charakter sezonowy, głównie występują w okresie prac polowych i zbiorów płodów rolnych, czyli od początku kwietnia do połowy maja, oraz na jesieni. Okresowe zapotrzebowanie na pracowników sezonowych, w ocenie IERiGŻ, występuje u 27 proc. gospodarstw rolnych.
Brak rąk do pracy wynika z braku możliwości zmechanizowania niektórych prac, a głównie zbioru owoców. Szacuje się, że gospodarstwa sadownicze zatrudniają ok. 80 proc. pracowników sezonowych w rolnictwie. Najczęściej to obywatele Ukrainy. Według IERiGŻ przy zbiorach owoców może być zatrudnionych 250-260 tys. osób przez 70 dni.
Zdaniem Zarudzkiego zapotrzebowanie na pracowników będzie rosło m.in. z powodu starzenia się mieszkańców wsi, dlatego procedury przy zatrudnianiu cudzoziemców do prac dorywczych powinny być proste.
Obecny na posiedzeniu komisji wiceminister pracy Stanisława Szwed poinformował, iż pracownicy sezonowi najczęściej zatrudniani są w oparciu o umowy o dzieło (w 2016 r - 80 proc.), co oznacza, że pracodawców nie obowiązywały przepisy Kodeksu pracy, płacy minimalnej czy nie było obowiązku ubezpieczenia społecznego.
Wiceminister przypomniał, że od 2006 r. obowiązuje w naszym kraju uproszczona procedura uzyskiwania zezwoleń do prac sezonowych. Została ona wprowadzona, by ułatwić pozyskanie pracowników zagranicznych. Dotyczy ona sześciu państw, naszych wschodnich sąsiadów m.in. Ukrainy. Wystarczy, że osoba poszukująca pracowników złoży w powiatowym urzędzie pracy oświadczenie o zamiarze powierzenia pracy.
Szwed zaznaczył, że taka procedura powoduje jednak nadużycia i resort pracy zamierza zmienić przepisy, aby uszczelnić ten system. Złożenie oświadczenia upoważnia do otrzymania wizy, ale nie oznacza to, że osoba ta podejmie pracę u konkretnego pracodawcy. W 2016 r. złożono 1,3 mln oświadczeń, w tym chęć zatrudnienia w rolnictwie zgłosiło 337 tys. pracodawców (stanowi to 26 proc. wszystkich oświadczeń).
Wiceszef resort pracy poinformował, że projektowana nowelizacja ustawy o promocji zatrudnienia wkrótce trafi pod obrady Rady Ministrów. Wdraża ona unijne przepisy.
Dotychczasowy system oświadczeń zostanie utrzymany, ale za złożenie oświadczenia proponuje się 30 zł opłaty - zaznaczył Szwed.
(PAP)