Od początku roku w całym kraju doszło do prawie 23 tys. pożarów traw. Najwięcej odnotowano w województwach: dolnośląskim, śląskim i mazowieckim. Na skutek wypalania traw zginęły trzy osoby - poinformował we wtorek rzecznik komendanta głównego PSP st. bryg. Paweł Frątczak.
Rzecznik komendanta głównego Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej poinformował w rozmowie z PAP, że od początku roku odnotowano 22 682 pożary. Najwięcej w województwach: dolnośląskim - 3610, śląskim - 2916 i mazowieckim - 2570. Najmniej interwencji związanych z wypalaniem traw odnotowano w województwie podlaskim - 387.
Z danych KP PSP wynika, że od początku roku w pożarach traw zginęły trzy osoby - w województwach: dolnośląskim, śląskim i świętokrzyskim. Natomiast 46 osób odniosło obrażenia.
Paweł Frątczak zaznaczył, że liczba pożarów rośnie wraz z poprawą pogody. Jak podał, w styczniu odnotowano w kraju 258 pożarów, w lutym - 1015, w marcu - 7325, a w kwietniu - ponad 14 tys.
Od początku roku w akcjach gaszenia pożarów traw wzięło udział ponad 180 tys. strażaków, zaangażowane było prawie 37,5 tys. samochodów gaśniczych, a w najpoważniejszych przypadkach również samoloty.
"Te pożary stwarzają ogromne zagrożenie dla budynków, głównie na wsiach dla słomy i siana, obszarów leśnych. Taki pożar emituje ogromne ilości pyłów i gazów do atmosfery. My nie możemy mieć nad nim kontroli, bo wystarczy zmiana wiatru i pożar się rozprzestrzenia. Pożary traw angażują ogromne liczby ratowników wtedy, gdy strażacy są potrzebni w innych miejscach" - wymienia Frątczak.
"Pożary traw potrafią się rozprzestrzeniać z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę. Ja nazywam to wprost - to jest gaszenie głupoty ludzkiej" - ocenił.
Ze statystyk KG PSP wynika, że problem wypalania traw nie dotyczy obszarów rolniczych, a głównie aglomeracji miejskich, miast i niewielkich miejscowości.
"Rolnicy mają tę świadomość, że jest to zabieg szkodliwy agrotechnicznie, nie przynoszący określonych rezultatów, korzyści, że niszczy cały ekosystem, zabija zwierzęta, stwarza ogromne zagrożenie, ale rolnicy nie otrzymują również dopłat unijnych do terenów zielonych, jeśli taki obszar jest wypalany" - zauważa Frątczak.
O niewypalanie traw zaapelowali we wtorek wspólnie wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera i zastępca mazowieckiego komendanta wojewódzkiego PSP st. bryg. Mirosław Jasztal.
"Chcemy jeszcze raz dobitnie i głośno powiedzieć: prosimy państwa, właścicieli gruntów, żeby takich czynności nie wykonywać i nie podpalać, nie wykonywać wypalania traw, jako absolutnie i niezgodne z prawem, i niebezpieczne, i wpływające bardzo niedobrze na ekosystem" - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej Zdzisław Sipiera.
Podkreślił, że ogień "nie zna granic", szybko się rozprzestrzenia i robi ogromne szkody w środowisku naturalnym i mieniu. Powiedział też, że akcja pod nazwą "Stop wypalaniu traw", której organizatorem jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, przynosi efekty.
"Ta tendencja pomału, ale jest tendencją zniżkową. Ostrzeganie, informowanie jest pomysłem dobrym i coraz bardziej skutecznym. Druga sprawa to kwestia pewnej świadomości, która też powinna się przewijać" - dodał Sipiera.
Z kolei st. bryg. Mirosław Jasztal mówił o niebezpieczeństwie, jakie niesie wypalanie traw, przypomniał również wypadek z 2013 roku, kiedy podczas gaszenia takiego pożaru zginął strażak ochotnik.
"W takich miejscach znajdują się również materiały, które nie powinny się tam znaleźć: opony, odpady typu niebezpiecznego, które pod wpływem palenia powodują powstawanie toksycznych środków, toksycznych związków chemicznych, jak pianka poliuretanowa" - wyliczał.
Służby przypominają, że wypalanie traw jest nielegalne i zagrożone karą aresztu, nagany lub grzywny do 5 tys. zł, a w szczególnych przypadkach karą do 10 lat pozbawienia wolności.
Marcin Chomiuk (PAP)