Żmije zygzakowate coraz częściej można napotkać na szlakach w Beskidach. To okres lęgowy żmij, sprzyja im też ciepła pogoda - poinformował przyrodnik z Babiogórskiego Parku Narodowego Maciej Mażul. Zaapelował, by na szlaku turyści uważnie patrzyli pod nogi.
Lokalne media informują wręcz o „wysypie” żmij. Ratownicy GOPR i przyrodnicy uspokajają jednak i podkreślają: żmija nie zaatakuje człowieka, jeśli nie czuje się zagrożona.
Przyrodnik Maciej Mażul poinformował, że żmijom sprzyja ciepła pogoda. „Teraz szczególnie możemy te zwierzęta napotkać w miejscach nasłonecznionych, na kamieńcach, obrzeżach lasów lub w trawie na niekoszonych łąkach. Jeśli je spotkamy, to najlepiej zejść im z drogi. Żmija nie zaatakuje człowieka, jeśli nie czuje się zagrożona. To od nas zależy, czy sprowokujemy ją do ataku” – powiedział Mażul.
Atak może nastąpić, gdy turysta niechcący nadepnie zwierzę. „To dlatego trzeba bardzo uważać idąc przykładowo przez łąkę. Dobrze mieć kij, którym odgarniemy trawę. Jeśli usłyszymy, że coś się w niej przesuwa, to najlepiej przejść obok” – dodał przyrodnik.
Zdaniem ratowników GOPR, jeśli żmija zaatakuje, to nie należy uciskać miejsca ukąszenia ani wysysać jadu. Najlepiej zabezpieczyć je bandażem i wezwać na pomoc goprowców. Nie wolno jednak lekceważyć ukąszenia. Pomoc w górach można wezwać pod bezpłatnym numerem 985 lub 601 100 300.
Maciej Mażul dodał, że w górach coraz częściej można napotkać żmiję. „Z roku na rok coraz częściej krzyżują się szlaki tych zwierząt i ludzi. Sprzyja temu m.in. spora ilość nieużytków. Na niekoszonej łące myszołowom trudno jest je wypatrzeć. Poprawia się też stan środowiska” – wyjaśnił.
W Beskidach żyje żmija zygzakowata. Może osiągnąć 90 cm długości. Najczęściej można ją spotkać na obrzeżach lasów i polanach leśnych. Poznać ją można po „sercowatej” głowie, wyraźnie wyodrębnionej od reszty sylwetki i charakterystycznym zygzaku wzdłuż ciała.
Marek Szafrański (PAP)