Najbliższy szczyt europejski zajmie się dwoma najbardziej palącymi obecnie kwestiami w UE, tj. negocjacjami z Wielką Brytanią oraz kryzysem migracyjnym. To jak i czy poradzimy sobie z tymi wyzwaniami będzie miało kluczowe znaczenie dla przyszłości projektu europejskiego.
Na początku tego tygodnia przewodniczący Tusk przedstawił swoją propozycję zmian mających zmienić nastawienie Wielkiej Brytanii wobec Unii. Jest to z pewnością dobra podstawa do kompromisu, lecz wiele będzie zależało od tego czy uda nam się uniknąć sytuacji, w której zbyt wielkie uprzywilejowanie Wielkiej Brytanii posunie za sobą lawinę roszczeń ze strony innych państw członkowskich. W takiej sytuacji w najlepszym razie integracja może zostać zniwelowania do poziomu „menu”, a w najgorszym może nas czekać jej rozpad. Istotne będzie również stanowisko tzw. nowym krajów członkowskich, które mają poważne zastrzeżenia do postulowanych przez Londyn ograniczeń świadczeń socjalnych dla imigrantów.
Jeszcze większym zagrożeniem dla Wspólnoty jest z pewnością kryzys migracyjny, który obecnie, ze względu na zimę nieco przygasł, lecz z pewnością powróci ze wzmocnioną mocą na wiosnę. W kontekście słów przewodniczącego Tuska, który w ostatnich tygodniach powiedział, że „mamy jeszcze dwa miesiące na uratowanie Schengen”, może się okazać, że najbliższy szczyt będzie jedną z ostatnich okazji, aby zaradzić sytuacji. Kluczowe będzie wzmocnienie kontroli granic zewnętrznych i lepsza współpraca w obszarze relokacji uchodźców, wsparcie krajów południowej Europy, w tym głównie Grecji i Włoch w ich ogromnych wysiłku na rzecz zabezpieczenia europejskiego wybrzeża czy przekonanie Turcji do zatrzymania potoku uchodźców. Będzie to bardzo trudne do wykonania, zważywszy na fakt, że dotychczasowe działania Unii w tym obszarze nie spotkały się z solidarnością krajów członkowskich, które w coraz większym stopniu działają na własną rękę zamykając granice, budując płoty czy wydalając uchodźców.
W ostatnim czasie można zauważyć nowe podejście do uchodźców wśród krajów Europy Zachodniej, np. Szwecja rozpoczęła odsyłanie osób, które nie spełniają warunków uzyskania azylu. Jeśli ten proces zostanie nasilony, a może także połączony z pewną forma wsparcia finansowego dla odsyłanych uchodźców, to można przypuszczać, że osłabi on proces napływu kolejnych.
Czesław Siekierski, Poseł do Parlamentu Europejskiego